Na Aleksandrowskiej
Oficjalna historia Warszawskiej Fabryki Pomp rozpoczęła się 15 sierpnia 1908 roku, gdy trzydziestoletni wówczas technik Wacław Brandel oraz o trzy lata od niego starszy inżynier Czesław Witoszyński powołali w Warszawie Towarzystwo Komandytowe Zakładów Mechanicznych Brandel, Witoszyński i S-ka z siedzibą przy ulicy Aleksandrowskiej (nazywanej też z rosyjska Aleksandryjską) — fragmentu praskiego odcinka dzisiejszej Alei Solidarności.
Profesor Czesław Witoszyński, pierwszy polski konstruktor pomp wirowych.
Obydwu wspólników połączyła chęć dokonania radykalnej zmiany w życiu zawodowym. Matematyk i mechanik Czesław Witoszyński, posiadacz dyplomów renomowanych uniwersytetów w Petersburgu i Liege, zamierzał poświęcić się rozwojowi polskiego szkolnictwa technicznego. Nie mógł pogodzić czasochłonnej pracy dydaktycznej i naukowej z pracą u Bormanna. Z drugiej strony przejście ze świetnie prosperującej, mającej ugruntowaną pozycję na rynku Imperium Rosyjskiego fabryki do utrzymywanej przez filantropów Szkoły Mechaniczno-Technicznej H. Wawelberga i S. Rotwanda wiązało się z ryzykiem utraty pewnego źródła dochodów.
Towarzystwo Komandytowe Zakładów Mechanicznych Brandel, Witoszyński i S-ka.
Zabezpieczeniem finansowym Witoszyńskiego mógł być udział w zyskownym, lecz niezbyt absorbującym przedsięwzięciu biznesowym. I tu przydał się talent konstruktorski młodego inżyniera.
Bezpośrednim impulsem, który doprowadził do utworzenia fabryki, było opracowanie przez Witoszyńskiego niezwykle udanej konstrukcji ręcznej pompy tłokowej „Plus”.
Skonstruowane przez Witoszyńskiego ręczne pompy dwutłowe „Plus” były najbardziej znanym produktem fabryki z Aleksandrowskiej.
Wiodące znaczenie tej pompy w pierwszym okresie działania firmy potwierdzał adres telegraficzny fabryki przy Aleksandrowskiej: „Plus”–Warszawa. W adresach telegraficznych, poza nazwą miejscowości, umieszczano słowa kluczowe — najczęściej nazwisko właściciela lub główny człon nazwy firmy. W przypadku fabryki Brandla i Witoszyńskiego słowem kluczowym był jej najbardziej znany produkt.
Wacław Bradel znalazł się w gronie pierwszych absolwentów szkoły Rotwanda i Wawelberga.
Inżynier Wacław Twardowski, syn Stefana Twardowskiego, a zarazem pracownik fabryki w latach 1937-1950, w napisanym w 1978 roku liście do redakcji „Wafapomp” twierdził, że do 1918 roku, czyli do uruchomienia przez jego ojca zakładu przy Grochowskiej, produkcja była oparta na typoszeregu ręcznych pomp dwutłokowych „Plus”. Józef Raczko, pracownik fabryki w latach 1919-1972, jej najwybitniejszy kronikarz, kustosz i strażnik pamięci, wspominał, że pompy „Plus” produkowano jeszcze przy Grochowskiej do 1926 roku.
Czesław Witoszyński, zgodnie z zawartą przez wspólników umową, miał otrzymywać część zysku z fabryki w zamian za konstruowanie i udoskonalanie produkowanych w niej pomp. Witoszyński na potrzeby swej fabryki konstruował między innymi nowoczesne pompy wirowe. Praca nad nimi dostarczała mu cennego materiału do działalności naukowej i dydaktycznej, umacniała autorytet uczonego. W 1919 roku Czesław Witoszyński został profesorem zwyczajnym Politechniki Warszawskiej, objął katedrę maszyn wodnych. Jednak na początku lat 20. ostatecznie porzucił maszyny wodne dla nowej pasji — maszyn powietrznych. Przeszedł do historii jako ojciec polskiego lotnictwa, a nie jako pierwszy polski konstruktor pomp wirowych.
Józef Raczko, strażnik pamięci o fabryce, w której pracował przeszło pół wieku.
Wacław Brandel, absolwent szkoły Wawelberga z praktyką zawodową w Towarzystwie Akcyjnym Zakładów Kotlarskich i Mechanicznych Fitzner i Gamper w Sosnowcu oraz w fabryce Bormanna, marzył o założeniu własnej firmy. Głównym wkładem Brandla do spółki, poza kwalifikacjami i doświadczeniem zawodowym, była jego przedsiębiorczość. W ciągu zaledwie kilku lat pracy „na swoim” uzyskał opinię wybijającego się polskiego biznesmena młodego pokolenia.
Wacław Brandel nie tylko kierował fabryką przy Aleksandrowskiej, ale także zajmował się promocją produkowanych w niej pomp. Prezentował je na licznych wystawach przemysłowych.
Archiwalna wkładka katalogowa.
W 1908 roku pompy konstrukcji Witoszyńskiego, wyprodukowane w fabryce na Pradze, zostały uhonorowane złotym medalem na wystawie w Rostowie nad Donem i srebrnym w Winnicy. W roku następnym przyznano im srebrny medal na wystawie w Częstochowie i złoty w Warszawie. Fotokopie medali zdobiły wydawane w języku polskim i rosyjskim katalogi Zakładów Mechanicznych Brandel, Witoszyński i S-ka. Dzięki wystawom firma z Aleksandrowskiej szybko stała się znana nie tylko na terenie zaboru rosyjskiego, lecz także w samej Rosji — podstawowym rynku zbytu fabryk działających w Królestwie Polskim.
Wacław Brandel nie zdążył zrealizować planów budowy wielkiej, nowoczesnej fabryki pomp. Na przeszkodzie stanęła wojna i przedwczesna śmierć. Zmarł w 1917 roku w wieku trzydziestu dziewięciu lat.
Aleja Solidarności, dawna ulica Aleksandrowska. Mniej więcej w tym miejscu znajdowała się fabryka Brandla i Witoszyńskiego.
Do talentu konstruktorskiego Witoszyńskiego i przedsiębiorczości Brandla ich wspólnicy
komandytowi dołożyli niewielki budynek przy ulicy Aleksandrowskiej 4, w którym uruchomiono produkcję (ten obiekt rozebrano w latach 70. XX wieku) oraz skromne kwoty pieniężne, za które kupiono pierwsze maszyny.
Plan zorganizowania wspólnej firmy produkującej pompy zrodził się w głowach kolegów z Biura Konstrukcyjnego Towarzystwa Akcyjnego Zakładów Mechanicznych Bormann, Szwede i S-ka kilka lat przed utworzeniem towarzystwa komandytowego.
Ulica Srebrna 12. Pałacyk Maurycego Bormanna, pracodawcy Brandla, Witoszyńskiego, Twardowskiego i Łazarkiewicza.
Józef Raczko, który do fabryki Twardowskiego przyszedł w 1919 roku, i pracujący w zakładzie od 1920 roku Szczepan Łazarkiewicz pisali, że pierwsze pompy wyprodukowano na Aleksandrowskiej już w 1907 roku. Potwierdza to wydana w 1907 roku „Monografi a Szkoły Mechaniczno-Technicznej H. Wawelberga i S. Ulica Srebrna 12. Pałacyk Maurycego Bormanna, Rotwanda w Warszawie 1895-1907”. Obok nazwiska Wacława Brandla, absolwenta szkoły z 1899 roku, umieszczono informację następującej treści: „Współwłaściciel Fabryki pomp «Brandel, Witoszyński i S-ka»”.
We wspomnianym liście do redakcji „Wafapomp” Wacław Twardowski, syn Stefana Twardowskiego, informował, że już w 1906 roku Brandel i Witoszyński założyli spółkę i uruchomili produkcję.
Na rozpoczęcie przygotowań do uruchomienia fabryki w 1906 roku wskazuje także prowadzona od 1919 roku przez Stefana Twardowskiego księga pracowników. Pod numerem pierwszym zapisano w niej ślusarza Andrzeja Dąbrowskiego z adnotacją, że pracuje od 1 października 1906 roku. Pod numerem drugim umieszczono tokarza Józefa Zienkiewicza zatrudnionego 12 marca 1907 roku. Zienkiewicz był pierwszym majstrem w fabryce Twardowskiego przy Grochowskiej. U niego zdawał egzamin czeladniczy Józef Raczko. Przed oficjalnym założeniem towarzystwa komandytowego — 1 lutego 1908 roku — Brandel i Witoszyński przyjęli do pracy Zygfryda Bojanowskiego zajmującego się rachunkowością. Bojanowski, podobnie jak Dąbrowski i Zienkiewicz, przeszedł na Grochowską. Mimo wcześniejszego podjęcia działalności produkcyjnej, w księgach adresowych jako rok założenia firmy widnieje rok 1908, gdy powołano Towarzystwo Komandytowe Zakładów Mechanicznych Brandel, Witoszyński i S-ka.
Ślusarz Andrzej Dąbrowski, tokarz Józef Zienkiewicz, buchalter Zygfryd Bojanowski i magazynier Wacław Babkowski.
Stefan Twardowski, który wykupił wszystkie udziały w spółce, uznał 15 sierpnia 1908 roku za datę powstania firmy. Warszawska Fabryka Pomp, utworzona na bazie upaństwowionych Zakładów Mechanicznych inż. Stefan Twardowski, podobnie jak Twardowski, uroczyście obchodziła kolejne okrągłe rocznice istnienia firmy liczone od 1908 roku. Tę tradycję przejęła i pielęgnuje Grupa Powen-Wafapomp SA. Zakładem przy Aleksandrowskiej kierował Wacław Brandel. Czesław Witoszyński koncentrował się na opracowywaniu nowych konstrukcji. Fabryka zatrudniała od dwudziestu pięciu do trzydziestu osób, przeważnie mieszkańców Pragi. Pracowali oni głównie na stanowiskach tokarskich i monterskich. Zakład miał także własnych modelarzy. Na Aleksandrowskiej od 1911 roku pracował ślusarz Wincenty Piotrowski, który w 1923 roku, po odejściu Zienkiewicza, został majstrem na Grochowskiej. Po upaństwowieniu Piotrowski był nadal majstrem obróbki i montażu, a następnie otrzymał etat kierownika produkcji. Był zatrudniony do 1958 roku.
Według Józefa Raczki u Brandla pracował także młodszy brat Wincentego Piotrowskiego — Jan Piotrowski, który zginął tragicznie 23 grudnia 1929 roku. Na Aleksandrowskiej pracował od 1916 roku — prawdopodobnie jako robotnik do prostych prac fizycznych — Wacław Babkowski, późniejszy magazynier. Na liście pracowników Twardowskiego Babkowski figuruje jako zatrudniony od 1922 roku, ale o jego wcześniejszej pracy świadczy choćby fakt, że występuje na zdjęciu pracowników z 1918 roku. Babkowski przeszedł na emeryturę w 1958 roku z Warszawskiej Fabryki Pomp, w której zachował etat pracownika magazynu.
W fabryce Brandla pracował także tokarz Józef Bielawski, który w latach 20. pojawił się
na Grochowskiej i podobnie jak Wincenty Piotrowski i Wacław Babkowski, odszedł na emeryturę z Warszawskiej Fabryki Pomp w 1958 roku.
W 1911 roku, a według księgi pracowników Twardowskiego już w 1910, w fabryce
Brandla i Witoszyńskiego został zatrudniony Henryk Monarski (Mondszajn), monter wyjazdowy, który pracował potem u Twardowskiego i w Warszawskiej Fabryce Pomp. Henryk Monarski podejmował się najbardziej skomplikowanych prac montażowych. Za wieloletnią
pracę został po upaństwowieniu uhonorowany między innymi Orderem Budowniczych Polski Ludowej. Odszedł na emeryturę w 1967 roku, a więc już po wybudowaniu nowej fabryki na Żeraniu. Henryk Monarski był jedynym pracownikiem fabryki, który pracował w jej
wszystkich zakładach — przy Aleksandrowskiej, Grochowskiej i Odlewniczej.
Henryk Monarski (Mondszajn), jedyny pracownik fabryki, który pracował w jej wszystkich siedzibach: przy Aleksandrowskiej, Grochowskiej i Odlewniczej.
Od 1913 roku u Brandla pracował technik Kazimierz Kosiniewicz. Przeszedł na Grochowską i pracował do wybuchu wojny w biurze ofertowym. W latach 1923-1929 w biurze ofertowym pracowała również jego żona Stefania Kosiniewiczowa. Według Józefa Raczki na Aleksandrowskiej byli zatrudnieni także: tokarz Zygmunt Ryziński (w księdze pracowników Twardowskiego zapisano, że rozpoczął pracę w 1919 roku), ślusarz Aleksander Szymanowski (według księgi pracowników zaczął pracę w 1922 roku), modelarz Chaskiel Stolnicki (według listy Twardowskiego pracował od 1918 roku).
Praca u Brandla i Witoszyńskiego w pierwszych latach trwała dwanaście godzin. Jeszcze
przed wybuchem I wojny światowej wprowadzono dziewięciogodzinny dzień pracy.
Z zachowanego rejestru wynika, że pięćsetną pompę wyprodukowano w 1914 roku,
czyli po sześciu latach od oficjalnego powstania Towarzystwa Komandytowego Zakładów
Mechanicznych Brandel, Witoszyński i S-ka.
W pierwszym okresie działalności zakład dostarczył proste pompy tłokowe do podlewania
ogrodów i opryskiwania drzewek znanym warszawskim Zakładom Ogrodniczym C.
Ulrich, w których hodowano nawet egzotyczne ananasy. Znajdowały się one na terenie późniejszego Ulrychowa — obecnie stoi tu Centrum Handlowe Wola Park.
Głównym asortymentem fabryki w pierwszych latach działalności były ręczne pompy
tłokowe „Plus”. Poza nimi produkowano także pompy tłokowe „Stella” na napęd pasowy. Jednak już około 1910 roku przy Aleksandrowskiej wykonano pierwsze pompy wirowe zaprojektowane przez Czesława Witoszyńskiego. Były przeznaczone dla cukrowni i wodociągów.
Katalogi fabryki oraz umieszczane przez Brandla na pierwszej stronie pisma „Przegląd
Techniczny” reklamy pomp wirowych przeczą informacji Wacława Twardowskiego, zawartej
w liście do gazety zakładowej „Wafapomp”, że na Aleksandrowskiej wyprodukowano jedynie
kilka prototypowych pomp wirowych, zaś ich normalną produkcję uruchomiono dopiero
przy Grochowskiej.
Takie pompy do podlewania roślin i opryskiwania drzew fabryka Brandla i Witoszyńskiego dostarczała m.in. Zakładom Ogrodniczym C.Ulrich.
W tym samym roku, w którym Brandel i Witoszyński powołali towarzystwo komandytowe,
ulicą Aleksandrowską zaczęły jeździć kupione w Niemczech nowoczesne tramwaje elektryczne. „Czwórka” kursowała z Gęsiej do Dworca Terespolskiego (Wschodniego), „piątka”
łączyła Młynarską ze Stalową, a „dwudziestka dwójka” — Towarową z Dworcem Terespolskim. Kursująca między Stalową a Marszałkowską „osiemnastka” była szczególnie przydatna dla podróżnych, którzy wysiadali na Dworcu Petersburskim (Wileńskim) i udawali się na Dworzec Wiedeński usytuowany w okolicach dzisiejszej stacji metra „Centrum”, skąd odjeżdżały pociągi na zachód i południe Europy.
Tramwaje elektryczne zastąpiły kursujące wcześniej tramwaje konne, które tak wspominał z dzieciństwa Józef Poliński w książce „Grochów – przedmurze Warszawy” wydanej w 1938 roku nakładem Towarzystwa Przyjaciół Grochowa:
„Dziś jeszcze widzę je oczyma wyobraźni, jadące przez most Kierbedzia, niezbyt natłoczone pasażerami, wśród których szwargocący Żydzi w czarnych chałatach stanowili poważny odsetek. Na ulicach woźnica dzwonił jak na alarm na opieszałych przechodniów, którzy leniwie schodzili z drogi. Nieźle utrzymana na miejskim obroku szkapa tramwajowa znudzonym truchtem biegła środkiem toru. Jak wyglądały te tramwaje? Wystarczy przymknąć oczy, aby ujrzeć tę nieruchliwą wówczas jezdnię obok parku Aleksandrowskiego oblaną promieniami wiosennego słońca, po której toczy się wielkie pudło bez ścian bocznych, z szeregiem ławek, jak w szkole”.
Z tego samego okresu pochodzi wspomnienie znanego malarza i grafika Konstantego Brandla, starszego brata Wacława Brandla:
„Idąc na Pragę mostem Kierbedzia obserwowałem konie ciągnące wóz z cegłami albo oddział kawalerii” (z książki Witolda Leitgebera „Rozmowy z Brandlem” wydanej w 1979 roku przez Muzeum Narodowe w Warszawie).
Szczęśliwicka 56. Gmach Technikum Kolejowego, które kontynuuje tradycje Szkoły Technicznej Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Jej absolwentem w 1893 roku był Stefan Twardowski.
Pierwszą linię tramwaju konnego w Warszawie, nazwaną oficjalnie Żelazną Drogą Konną, otwarto w grudniu 1866 roku.
Uruchomienie tramwaju konnego w Warszawie było bezpośrednim następstwem otwarcia w 1862 roku Drogi Żelaznej Warszawsko-Petersburskiej, drugiej — po Drodze Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej — linii kolejowej przebiegającej przez terytorium Królestwa Polskiego. Kolej Petersburska połączyła stolicę Królestwa Polskiego ze stolicą Imperium Rosyjskiego. Wybudowanie Mostu Aleksandrowskiego (Kierbedzia), pierwszej stalowej przeprawy przez Wisłę, umożliwiło szybką i pewną komunikację na drugi brzeg Wisły, w tym do Dworca Wiedeńskiego. Pierwsze warszawskie tramwaje konne kursowały między obydwoma dworcami, wożąc pasażerów i ich bagaże.
Murowany Dworzec Petersburski został spalony przez wycofujących się z Warszawy Rosjan w sierpniu 1915 roku. Na jego miejscu w latach 20. zbudowano Dyrekcję Kolei Państwowych. Prowizoryczny, drewniany budynek dworca kolejowego wzniesiono kilkadziesiąt metrów dalej. Nazwano go Dworcem Wileńskim.
Patronem ulicy Aleksandrowskiej, podobnie jak Mostu Aleksandrowskiego, a także
Placu Aleksandrowskiego (Weteranów 1863 roku) i Parku Aleksandrowskiego (Praskiego)
był car Aleksander II. To za jego panowania, na początku lat 60. XIX wieku, wytyczono ulicę
Aleksandrowską. Zdetronizowała ona najważniejszą przez kilkadziesiąt lat na Pradze
ulicę Petersburską (Jagiellońską).
Przez Aleksandrowską przejeżdżali wszyscy ważni carscy urzędnicy. W 1897 roku Konrad
Brandel, stryj Wacława Brandla, uwiecznił na fotografi i jadący Aleksandrowską orszak
przybyłego z wizytą do Warszawy cara Mikołaja II.
Od pierwszej połowy XIX wieku władze carskie starały się nadać Pradze charakter
znacznie bardziej rosyjski niż lewobrzeżnej części miasta. Na Pradze umieszczono szereg budynków administracji rosyjskiej. Wytyczono dwie główne ulice podkreślające związek
Pragi z Imperium Rosyjskim — wspomnianą Petersburską i Moskiewską (Zamoyskiego).
Jagiellońska 38. Gmach VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Władysława IV, dawnego Gimnazjum Pruskiego, którego absolwentem był m.in. znany malarz i grafik Konstanty Brandel, brat Wacława Brandla. Widok od strony Alei Solidarności.
Wszystkie trzy linie kolejowe zbudowane w drugiej połowie XIX wieku i przebiegające przez Pragę — petersburska, terespolska i nadwiślańska — miały szeroki, rosyjski rozstaw szyn, podczas gdy kolej wiedeńska — europejski. Pracownicy kolejowi na Pradze mówili wyłącznie po rosyjsku. Elewacje drewnianych domów — podobnie jak w prowincjonalnych miastach rosyjskich — malowano na żółto-brązowo. Także mała architektura Parku Aleksandrowskiego przypominała rosyjskie budownictwo drewniane. W centralnej części ulicy Aleksandrowskiej zaprojektowano — na wzór placów w Petersburgu — Plac Aleksandrowski z promieniście odchodzącymi od niego ulicami. Po prawej stronie Aleksandrowskiej w latach 1865-1871
założono Park Aleksandrowski — ulubione miejsce niedzielnej rozrywki carskich żołnierzy
z pobliskich koszar.
Do 1794 roku tam, gdzie był park, istniała Praga, której król Władysław IV w 1648 roku
nadał prawa miejskie. To gęsto zabudowane miasto z centralną ulicą Ratuszową, połączone
z Warszawą drewnianym mostem, zostało do niej przyłączone w 1791 roku. Zaledwie
trzy lata później ta stara Praga przestała istnieć. W czasie insurekcji kościuszkowskiej
domy zniszczono, a siepacze carskiego generała Aleksandra Suworowa dokonali rzezi ludności. Stosy trupów zalegały ulice. Zbrodnię upamiętnia metalowy krzyż na rogu Alei Solidarności (dawnej Aleksandrowskiej) i Jagiellońskiej.
Ocalałe budynki — w tym okazały kościół świętego Andrzeja — zburzono w czasie robót
fortyfikacyjnych na rozkaz Napoleona. Po tamtej starej Pradze pozostała jedynie kaplica
Matki Boskiej Loretańskiej z XVI-wieczną rzeźbą Madonny z Dzieciątkiem, pochodząca
ze starego kościoła na Kamionku.
Przez lata nad Aleksandrowską górowały kopuły Cerkwi Marii Magdaleny wybudowanej
w 1869 roku na miejscu, w którym stał dawniej kościół świętego Andrzeja. Na przełomie
XIX i XX wieku znalazły się one w cieniu dwóch strzelistych siedemdziesięciometrowych
wież kościoła świętego Floriana Męczennika i świętego Michała Archanioła. Były świadectwem, że pozostająca pod rosyjskim zaborem Warszawa jest miastem polskim.
Walkę o polskość toczył między innymi Stefan Okrzeja, kolega szkolny Henryka Monarskiego
(Mondszajna). 26 marca 1905 roku Okrzeja wziął udział w zamachu na komisariat policji (cyrkuł). Niespełna cztery miesiące później dziewiętnastoletni buntownik został stracony na stokach Cytadeli.
Ulica Jagiellońska. Krzyż upamiętniający ofiary rzezi Pragi.
Ulica Okrzei na Pradze dawniej nazywała się Brukowa. W 1885 roku otwarto na niej Gimnazjum Praskie, które w 1907 roku przeniesiono do nowego gmachu na rogu Aleksandrowskiej i Petersburskiej. Działa w tym miejscu do dziś jako Liceum Ogólnokształcące Władysława IV. W praskim gimnazjum język polski był przedmiotem nieobowiązkowym. W szkole nie uczono historii Polski. Uczniów karano za mówienie — także na przerwach — po polsku. Mimo to nie ulegli rusyfikacji, zawiązując tajną organizację oświatową, obrzucając w czasie strajku szkolnego w 1905 roku portret cara Mikołaja II popiołem. To gimnazjum — jeszcze na Brukowej — skończył Konstanty Brandel. Artysta, który prawie siedemdziesiąt lat życia spędził za granicą, zawsze podkreślał swój polski rodowód i przywiązanie do polskości. Swojej wrogości do caratu Konstanty Brandel nie przenosił na Rosjan. Jeszcze pod koniec życia dobrze wspominał Rosjanina, który uczył go rysować. Podobna postawa przebija ze wspomnień Stefana Twardowskiego: wrogość wobec rusyfikacji nie przekładała się
Jednym z fundatorów nowego gmachu gimnazjum przy Aleksandrowskiej był Julian Różycki. Nazwisko tego filantropa, farmaceuty i przedsiębiorcy kojarzy się dziś głównie z bazarem założonym w 1901 roku między Targową, Ząbkowską i Brzeską. Teren obecnej Pragi był od dawna liczącym się ośrodkiem handlu, o czym świadczą nazwy: Targówek i Targowa. Do rozwoju Pragi przyczynił się Szmul Jakubowicz Sonnenberg, zwany Zbytkowerem — nadworny bankier Stanisława Augusta Poniatowskiego. Król wydzierżawił mu na czterdzieści lat folwark Bojnówek. Szmul Zbytkower przejął i rozwinął na Pradze handel bydłem pędzonym z Podola, Rusi, Wołynia, a nawet wschodniej Ukrainy. Królewski bankier uruchomił rzeźnię, magazyny rzeźnicze, garbarnię, tartak, młyn i dwie gorzelnie. W czasie rzezi Pragi Szmul Zbytkower udzielił schronienia wielu mieszczanom praskim, wykupił dzieci z rąk kozaków, ratując im życie. Tę postać uwieczniła nazwa rejonu Pragi —Szmulowizna.
Pierwszym po tragedii z 1794 roku impulsem do przemysłowego rozwoju Pragi była budowa
bitej drogi warszawsko-brzeskiej. Jednak wkrótce po oddaniu jej do użytku wybuchło powstanie listopadowe. Jedna z najbardziej krwawych bitew rozegrała się w okolicach Pragi
— pod Olszynką Grochowską. O rozwoju przemysłowym Pragi, na której jeszcze w 1882 roku mieszkało zaledwie szesnaście tysięcy mieszkańców, przesądziła dopiero budowa trzech linii kolejowych. Praga stała się najważniejszym węzłem kolejowym w Królestwie Polskim.
Rosyjskojęzyczna wkładka katalogowa oferująca pompy do odwadniania okopów produkowane w fabryce przy Aleksandrowskiej.
Szybki rozwój kolei w Imperium Rosyjskim spowodował gwałtowny wzrost popytu na szyny. W gronie kilku przedsiębiorstw, którym w 1877 roku rosyjski rząd zlecił dostawę szyn, znalazło się Towarzystwo Przemysłowe Zakładów Mechanicznych Lilpop, Rau i Loewenstein Spółka Akcyjna oraz Starachowickie Towarzystwo Urządzeń Górniczych, późniejszy dostawca odlewów staliwnych dla Zakładów Mechanicznych inż. Stefan Twardowski.
Obie firmy porozumiały się w sprawie budowy największej w Królestwie Polskim stalowni — Warszawskiej Fabryki Stali (pozostała po niej nazwa praskiej ulicy — Stalowa). Stalownię uruchomiono w 1879 roku. Trzy lata później zatrudniała już prawie 1300 robotników i produkowała przeszło jedną piątą wszystkich szyn w Imperium Rosyjskim. Właściciele Warszawskiej Fabryki Stali wykupili wraz z Towarzystwem Briańskim większość akcji Towarzystwa Putiłowskiego w Petersburgu i stali się potentatem wśród producentów szyn. To zaniepokoiło właścicieli innych stalowni w Rosji, którzy zażądali podjęcia przez władze carskie działań protekcjonistycznych. Po podniesieniu ceł dla Warszawskiej Fabryki Stali poziom jej zysków gwałtownie spadł. Właściciele podjęli decyzję o przeniesieniu produkcji na wschód. Zbudowali nową hutę w miejscowości Kamienskoje. Do niej trafiło wyposażenie i wielu pracowników z warszawskiej stalowni, którzy tworzyli wielki ośrodek przemysłu stalowego w obecnym Dnieprodzierżyńsku.
Sąsiedztwo szerokiej magistrali kolejowej sprawiło, że na Pradze rozwinęła się między
innymi produkcja i zaplecze magazynowe dla carskiej armii. Zbudowana w końcu XIX wieku
na terenie dawnego folwarku Bojnówek Wytwórnia Spirytusu (do niedawna funkcjonowała
tu Warszawska Wytwórnia Wódek „Koneser”), w której bezpośrednio przed wejściem do spółki Brandla i Witoszyńskiego pracował inż. Stefan Twardowski, zaopatrywała carskich żołnierzy w alkohol. Na Pradze produkowano i magazynowano żywność i elementy umundurowania dla armii. Fabryka Brandla i Witoszyńskiego dostarczała jej pomp
do wypompowywania wody z okopów.
W 1913 roku Praga liczyła już przeszło dziewięćdziesiąt tysięcy mieszkańców — wśród nich 7800 robotników pracujących w miejscowych zakładach. Podobnie jak w całej Warszawie, na Pradze dominował przemysł metalowy, do którego zaliczała się także fabryka pomp Brandla i Witoszyńskiego. Położona przy reprezentacyjnej ulicy Pragi fabryka Brandla i Witoszyńskiego miała niezwykle dogodne połączenia komunikacyjne. Można było do niej dojechać nie tylko tramwajem, ale także Jabłonowską Koleją Wąskotorową, łączącą w latach swej największej świetności Karczew z Jabłonną. Główna stacja kolejki — Warszawa Most — znajdowała się na przyczółku Mostu Aleksandrowskiego. Trasa Kolei Jabłonowskiej przebiegała między innymi przez ulicę Grochowską — korzystali z niej później pracownicy dojeżdżający do fabryki Twardowskiego. W sierpniu 1944 roku do wagonu Kolei Jabłonowskiej hitlerowcy wsadzili głównego konstruktora Zakładów Mechanicznych inż. Stefan Twardowski Szczepana Łazarkiewicza i jego jedynego syna Andrzeja Łazarkiewicza. Krótka podróż wąskotorówką była początkiem ich długiej drogi na roboty do Niemiec. W pierwszych miesiącach 1915 roku władze carskie zarządziły przymusową ewakuację zakładów metalowych z terenu Królestwa Polskiego. Polskie fabryki miały być podporządkowane potrzebom militarnym. Wywieziono park maszynowy i specjalistów (ówczesny pracownik fabryki Bormanna Szczepan Łazarkiewicz wraz z częścią załogi trafił do Moskwy). Wycofujące się z Warszawy, po stu latach panowania, rosyjskie wojska spaliły Dworzec Petersburski i wysadziły środkowe przęsła Mostu Aleksandrowskiego.
Stefan Twardowski, twórca nowoczesnej fabryki pomp przemysłowych.
Fabryka Brandla i Witoszyńskiego, niewielka i skromnie wyposażona, uniknęła przymusowej ewakuacji. Dotknęła ją za to stagnacja gospodarcza. W 1915 roku zakład zamknięto, lecz robotnicy nadal otrzymywali od właścicieli wynagrodzenie. Ich zachowanie było tak dalece nietypowe, że przypominano je jeszcze po wielu latach.
1 maja 1915 roku pracownikiem Brandla i Witoszyńskiego został Stefan Twardowski, ich dawny kolega z biura konstrukcyjnego Bormanna. Twardowski pomógł w ponownym uruchomieniu fabryki. W 1917 roku, gdy zatrudnienie w warszawskich fabrykach— w porównaniu z okresem przedwojennym— spadło o trzy czwarte, na pierwszej stronie pisma „Przegląd Techniczny” ukazywała się duża reklama pomp z fabryki Brandla i Witoszyńskiego.
Mimo wojny dokonywano modernizacji programu produkcyjnego, opierając go na nowoczesnych pompach wirowych. Stefan Twardowski odznaczał się niezwykle silnym charakterem. Jego ojciec pochodził ze zubożałej szlachty, która w związku z rozwojem kapitalizmu utraciła dawne znaczenie i przywileje. Stanisław Twardowski nie miał wykształcenia. Musiał ciężko pracować fizycznie (prawdopodobnie był kowalem w warsztatach kolejowych), by utrzymać liczną rodzinę: żonę i dziewięcioro dzieci. Stefan Twardowski do wszystkiego w życiu doszedł własną pracą. Na swoją naukę w Szkole Technicznej Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej zarabiał korepetycjami, a na studia we Francji — pracą u Bormanna. Za odszkodowanie, jakie otrzymał po zamknięciu Wytwórni Spirytusu przy Ząbkowskiej, nabył część akcji spółki Brandla i Witoszyńskiego.
Przystępując do spółki, Stefan Twardowski miał 41 lat, a na utrzymaniu żonę, jej dwie
niezamężne siostry i trójkę dzieci w wieku od pięciu do dwunastu lat. Mimo to zaryzykował,
lokując wszystkie środki finansowe w firmie, choć nikt nie mógł przewidzieć, kiedy zakończy
się wojna i jakie będą jej skutki dla Polski. To ryzyko opłaciło się. Decyzja o wykupieniu
udziałów w spółce okazała się najważniejszą w życiu Stefana Twardowskiego.
W marcu 1917 roku — na kilka miesięcy przed nieoczekiwaną śmiercią Wacława Brandla
— Twardowski kupił działkę o powierzchni prawie czterech tysięcy metrów kwadratowych
między ulicami Grochowską a Kamionkowską. Po śmierci Brandla i wycofaniu się ze spółki Czesława Witoszyńskiego przejął kontrolę nad firmą. Zbudował nową halę fabryczną
na działce przy Grochowskiej i przeniósł do niej produkcję z Aleksandrowskiej.
Rozpoczął się drugi rozdział w historii fabryki.