News

„Szóste dziesięciolecie” – Józef Raczko


Szóste dziesięciolecie


Trwały już intensywne działania w kierunku budowy nowego zakładu. Rolą członków Komitetu Budowy Nowego Zakładu było czuwanie nad tym, aby inicjatywy włożone przez nich do samego projektu i do wykonania nie były wypaczone. Należy zaakcentować rolę w Komitecie inżyniera Łazarkiewicza, który — jako wybitny umysł konstruktorski — dał z siebie wszystko, aby niczego w projekcie i w wykonaniu nie opuścić i nie zaniedbać. Z inżynierem Łazarkiewiczem w okresie budowy nowej siedziby fabryki współpracował inż. Mieczysław Stępniewski, zastępca i przewidziany następca inżyniera Łazarkiewicza. Wniósł on wiele wysiłku i myśli twórczej w czasie budowy. Szczególnie zajmowała go stacja prób. Walczył o to, aby ta część zakładu wykonana była pod szerokim kątem praktycznej użyteczności. Do tej dwójki należy dołączyć inżyniera Kabałę, który jako członek Komitetu odegrał szczególną rolę. Z nim się liczono. Wszędzie był, wszystko widział praktycznymi oczami kierownika rozruchu, a później kierownika działu głównego mechanika. W Komitecie Budowy bardzo ważną rolę odgrywał Stanisław Grossinger. Pomagała mu pełniona funkcja sekretarza POP. Uważam, że można o nim powiedzieć, że z tej roli w Komitecie wywiązał się dla zakładu dobrze. W roku 1960 rozpoczęto realizację inwestycji na Żeraniu Wschodnim, przy ulicy Odlewniczej 1.

Sprawę budowy nowego obiektu przejęła służba inwestycyjna, której dyrektorem został tow. Leon Lenobel. Powołano Dyrekcję Zakładu w Budowie. Po jej likwidacji dyrektor Lenobel powołany został na dyrektora do spraw ekonomicznych na Żeraniu.


Dawny frontowy żołnierz Leon Lenobel był dyrektorem Zakładu w Budowie, a po uruchomieniu fabryki na Żeraniu został zastępcą dyrektora WFP ds. ekonomicznych.


Wspomnieć trzeba o dużych zasługach dla zakładu w okresie budowy i w dalszych latach
głównego specjalisty do spraw inwestycyjnych inż. Janusza Walczyńskiego. Na Grochowskiej był przez pewien okres głównym inżynierem. Z tego stanowiska został powołany przez dyrektora inż. Dolińskiego do organizującej się Dyrekcji Zakładu w Budowie. Inżynier Walczyński lubił budować, brał też czynny udział w powstaniu zakładowego Domu Profilaktyczno-Wypoczynkowego w Złockiem koło Muszyny. Zmarł po parotygodniowej chorobie 14 lipca 1980 roku.

Na Żeraniu, zgodnie z projektem, równocześnie z fabryką miał powstać wydział odlewni. Jednak ze względów deglomeracyjnych projekt w tej części nie został zatwierdzony. Odlewnię miano budować w Siedlcach.

Od 1957 do 1963 roku, a więc przez cały okres budowy nowego zakładu, byłem przewodniczącym Rady Robotniczej. Z tytułu sprawowanej funkcji brałem udział w pracach przygotowawczych, naradach i konferencjach. Warto tu dodać, iż wszystkie te poczynania w kierunku budowy gorąco popierała cała załoga, widząc w tym potrzebę rozwoju produkcji, jak i poprawę warunków pracy.


Wacław Tarnowski (z prawej) był mistrzem nauki zawodu.


Poczynania Komitetu i osób z nim współpracujących uwieńczone zostały pełnym sukcesem.
Budowę nowego zakładu rozpoczęto w roku 1960. Postępowała bardzo szybko. W dniu l maja 1961 roku, kiedy już miał odejść na Żerań inżynier Kabała, dyrekcja poleciła mi pełnienie obowiązków kierownika wydziału mechaniczno-montażowego na czas nieokreślony — czekano na inż. Jerzego Paszewina, który miał przyjść na to stanowisko. W tym czasie ustąpił dyrektor inż. Władysław Tarnowski, a przyszedł dyrektor Wiesław Zahaczewski.


Mieczysław Stępniewski w 1958 roku porzucił pracę na Politechnice Warszawskiej dla WFP


Na wiosnę 1962 roku kierownikiem rozruchu nowego zakładu został inż. Jerzy Kabała. Był to wybór słuszny i szczęśliwy. Na Grochowskiej był kolejno głównym mechanikiem, kierownikiem wydziału mechaniczno-montażowego, szefem produkcji. Był wielkim praktykiem i znakomitym znawcą przedmiotu produkcyjnego. Znakomicie znał się na obrabiarkach, nawet na najnowszych. Zresztą wkrótce pokazał, że dobrze sobie radzi. Roboty się nie bał i nie wstydził, a często sam pomagał innym wspólnie ze swoim mistrzowskim zespołem, do którego doszedł Franciszek Sitek.


Jerzy Kobała okazał się najlepiej przygotowanym fachowcem do kierowania rozruchem nowego zakładu na Żeraniu Wschodnim.

Jerzy Kobała okazał się najlepiej przygotowanym fachowcem do kierowania rozruchem nowego zakładu na Żeraniu Wschodnim.


Budowa szła bardzo szybko. Przeszedłem na Żerań jako pierwszy z nadzoru, w charakterze starszego mistrza, w maju 1962 roku, a w czerwcu została uruchomiona przez inżyniera Kabałę pierwsza maszyna tokarska — karuzelówka KCF. Wtedy już stały na stanowiskach małe tokarki i duża wiertarka ramienna. W tym samym roku przeniesiono z Grochowskiej biura i administrację. Załoga otrzymała nowe obszerne hale produkcyjne i nowoczesną, najbardziej wzorowo urządzoną stację prób w kraju. Nie było żadnego porównania z Grochowską. Chociażby suwnica ręczna tam i mechaniczna tu. Szatnie tam i szatnie tu. Jest zmechanizowany transport wewnętrzny, jest na ogół dobre oświetlenie. Są drogi asfaltowe, duże szatnie i natryski. Jest estetyczna stołówka, choć za mała.


Fabryka na Żeraniu.


Pojawiła się nadzieja, że jeśli zakład dojdzie do pełnego wyposażenia, będzie najnowocześniejszym w kraju i jednym z najnowocześniejszych w Europie. I to pracującym w oparciu o własną, doskonałą dokumentację. Ale pamiętajmy, że nowy zakład wyrósł z tradycji małego zakładu mechanicznego. Odbył prawie sześćdziesięcioletnią drogę znaczoną pracą ludzi ambitnych i ofiarnych, patriotów zakładowych.

Nowy zakład oparł swoją produkcję o bogatą wiedzę konstruktorską, o jego bogatą myśl praktyczną. Czy jest możliwe ocenienie dorobku pompowego bez starego zakładu? Przecież tyle go było. W warszawskiej stacji filtrów, w wodociągach we Lwowie, Katowicach, Maczkach, w kanalizacji w Warszawie, melioracji na Pomorzu, elektrowniach Ostrołęka, Łódź, Turów, Adamów, Halemba, Łagisza, w chemii w Płocku, Puławach, Tarnowie i wielu innych miejscach. Kto by je policzył?

Inżynier Łazarkiewicz cały dorobek zostawił w pompach, w rysunkach, w książkach i w ludziach, którzy z nim współpracowali i słuchali go. Był wychowawcą wielu inżynierów, specjalistów z zakresu pomp. Byli wśród nich: inż. Mieczysław Witkowski, mgr inż. Zygmunt Froehlke, mgr inż. Janusz Witkowski, mgr inż. Bogusław Lato, mgr inż. Sławomir Kazimierczuk, mgr inż. Eugeniusz Skowroński, mgr inż. Ryszard Grabowiec, mgr inż. Tadeusz Grochowski, mgr inż. Andrzej Janson, mgr inż. Stanisław Jaźwiński, inż. Stanisław Płatek, technik mechanik Marceli Kuzyna.


Marceli Kuzyna stał przy desce kreślarskiej w WFP przez 33 lata.


Wspomniałem osobę inżyniera Łazarkiewicza dlatego, aby sobie móc odpowiedzieć na pytanie: ilu było w starym zakładzie ludzi, może nie tak wspaniałych jak inżynier Łazarkiewicz, ale ofiarnych, przykładnych i uczciwych? Ludzi, którzy wychowywali siebie i innych. Ludzi, którzy poświęcili wiele, aby zakład miał wiele. Miłość do zakładu jedną miarą sięmierzy i dla tego, który jest na wysokim szczeblu, i dla tego, który stoi na niskim.


Eugeniusz Siury – zastępca dyrektora WFP ds. technicznych w latach 1963 – 1967.


Zasłużonych było wielu, ale wielu już odeszło. Dziś są młodzi i już dziś widać, że zarazili się miłością do zakładu, do Warszawskiej Fabryki Pomp.

22 lipca 1963 roku, dzień Święta Narodowego, był dla Warszawskiej Fabryki Pomp dniem historycznym. Oddany został nowy zakład na Żeraniu. Na hali wyrobów gotowych odbyła się uroczysta akademia z bogatym programem artystycznym. Rozpoczął się nowy, trzeci etap w historii zakładu.


Dyrektor Wiesław Zahaczewski kierował fabryką w przełomowym dla niej okresie przeniesienia produkcji dla wielkiej fabryki na Żerań i wdrożenia licencyjnych pomp zasilających.


Gdy uruchomiono nowy zakład, wiceministrem przemysłu ciężkiego był mgr inż. Zdzisław Nowakowski. Dyrektorem Zjednoczenia Przemysłu Budowy Maszyn Ciężkich „Chemak” był inż. Jerzy Dickman. Dyrektorem naczelnym WFP był tow. Wiesław Zahaczewski.

Dyrektorem do spraw technicznych był inż. Eugeniusz Siury. Dyrektorem do spraw ekonomicznych był tow. Leon Lenobel. Głównym księgowym był Bolesław Uniowski. Kierownikiem rozruchu nowego zakładu był inż. Jerzy Kabała. Sekretarzem Komitetu Zakładowego PZPR był inż. Ksawery Janiszewski. Przewodniczącym Rady Zakładowej i kierownikiem szkolenia zakładowego był Jerzy Karniewski.

Szefem produkcji był inż. Sulimir Stanisław Żuk. Kierownikiem wydziału mechanicznego był inż. Mieczysław Witkowski. Kierownikiem wydziału montażu był inż. Jerzy Paszewin. Głównym technologiem był inż. Tadeusz Sieklicki ze swoimi współpracownikami: inż. Tadeuszem Szuwarem i Robertem Pałaszyńskim. Głównym konstruktorem był inż. Szczepan Łazarkiewicz, a jego współpracownikiem — mgr inż. Mieczysław Stępniewski. Gospodarką narzędziową kierował inż. Stefan Lipski. Głównym mechanikiem był inż. Jan Szczepański.


Inżynier Mieczysław Witkowski za konstrukcję układu hydraulicznego pompy 40R95 przeznaczonej do transportu płodów rolnych otrzymał patent.


Skończyły się kłopoty stare, a zaczęły się nowe. Pierwszoplanowym problemem była sprawa kadr. Już w pierwszym roku po upaństwowieniu dał się zauważyć poważny przyrost produkcji, ale też powstawał problem kadr i szkolenia.

Dyrekcja i czynniki społeczne dość energicznie do tej sprawy podeszły i czyniły wszystko, aby nie tylko stan załogi utrzymać, ale go powiększyć, mając na uwadze potrzeby nowego zakładu. Powstała myśl organizacji szkolenia wewnątrzzakładowego albo szkoły zawodowej. Sprawa ta została rozwiązana dopiero przy przenoszeniu zakładu na Żerań.


Po odejściu z WFP Mieczysław Stępniewski wrócił na Politechnikę Warszawską.


Dla zapewnienia stałego dopływu kadr uruchomiono w roku 1962 przyzakładową Zasadniczą Szkołę Zawodową. Pierwszy rok jej działalności odbywał się w opróżnionym budynku zakładu na Grochowskiej. Roboty ręczne odbywały się na hali montażowej. Już w drugim roku szkoła została przeniesiona do baraku na Saską Kępę, na ulicę Zwycięzców. Nie było możliwości wstawienia tam obrabiarek i dlatego klasy maszynowe miały zajęcia w baraku po budowie na terenie WFP na Żeraniu. Kierownikiem szkolenia zawodowego w zakładzie był wtedy Jerzy Karniewski. Pierwsi absolwenci z klasy tokarskiej i ślusarskiej przyszli do pracy do zakładu w l965 roku. Zakład i kierownictwo szkoły mocno walczyły o budowę nowej szkoły na Bródnie. Zbudowano ją w 1969 roku przy ulicy Łabiszyńskiej. Szkoła jest piękna, nowoczesna. Zakład sprawuje nad nią dobrą opiekę. Tylko uczniów mało, a absolwentów dla zakładu jeszcze mniej.

Pracowałem dwa lata jako nauczyciel zawodu w Zasadniczej Szkole Zawodowej WFP. Potem wróciłem na wydział mechaniczny WM1 na Żerań. Mnie, wychowanemu na warsztacie, praca w szkole nie odpowiadała.

W roku 1963 zebranie załogi wybrało mnie przez aklamację na zakładowego społecznego inspektora pracy i tym samym zostałem członkiem Prezydium Rady Zakładowej. Funkcję inspektora sprawowałem przez dziewięć lat, czyli trzy kadencje — od kwietnia 1963 do 12 maja 1972 roku. Byłem drugim od upaństwowienia społecznym inspektorem pracy. Rekordu nie pobiłem, bo mój poprzednik, kolega Józef Krasnodębski, utrzymał się na tym stanowisku przez cztery kadencje, od roku 1951 do 1963.

W okresie pełnienia funkcji społecznego inspektora pracy przeszedłem szereg kursów i szkoleń: okręgowych w Warszawie oraz związkowych wyjazdowych w Karpaczu i w Węgierskiej Górce, gdzie byliśmy we dwóch z Eugeniuszem Popławskim. Na kursie w Karpaczu byłem dwukrotnie. Ostatnim moim szkoleniem był kurs PCK dla komendantów społecznych zespołów sanitarnych w maju 1968 roku.

W czasie pracy w szkole przyzakładowej ukończyłem kurs BHP organizowany przez władze szkolne dla szkół zawodowych. Organizatorem była Komisja Weryfikacyjna przy Kuratorium Okręgowym m.st. Warszawy. Po egzaminie Kuratorium wydało mi odpowiednie zaświadczenie podpisane przez kuratora okręgowego i przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej i Egzaminacyjnej.W roku 1964 zostałem odznaczony srebrną odznaką Związku Zawodowego Metalowców, a w 1966 — złotą.

1 kwietnia 1963 roku powołano Centralny Ośrodek Badawczo-Konstrukcyjny Pomp. Pocieszającym objawem w tym czasie był także poważny przyrost członków Koła Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Mechaników Polskich (SIMP). Liczyło ono już trzydziestu inżynierów i piętnastu techników. Koło SIMP powstało w roku 1961 — początkowo miało trzynastu członków.


Andrzej Durek – dyrektor WFP w latach 1969 – 1971.


W żerańskiej Warszawskiej Fabryce Pomp w latach 1963–1970 nastąpił burzliwy wzrost produkcji. W lipcu 1963 roku, na przełomie półrocza, Konferencja Samorządu Robotniczego po raz pierwszy podniosła zadania planu przyrostu produkcji na rok 1964 z 25 do 55 procent, czyli do sumy globalnej 95 milionów złotych.

Jak podawał mgr inż. Andrzej Durek, ówczesny dyrektor naczelny WFP, w okresie od 1963 do 1968 roku produkcja globalna wzrosła o 511 procent, a zatrudnienie ogółem o 263 procent. W starym zakładzie wartość globalna produkcji wahała się w granicach 20-30 milionów złotych rocznie. Na Żeraniu nastąpił więc wzrost prawdziwie wybuchowy.


000132

Produkcja w latach 1963-1969.


Jednocześnie ze wzrostem ilościowym nastąpiło gwałtowne zwiększenie asortymentu produkowanych pomp. W ramach zatwierdzonej specjalizacji rozszerzył się znacznie wachlarz pomp w oparciu o myśl techniczną zakładowego biura konstrukcyjnego. W okresie 1963-1968 wdrażano do produkcji rocznie od piętnastu do dwudziestu pięciu nowych rozwiązań konstrukcyjnych. Fabryka specjalizowała się w produkcji pomp o dużym gabarycie, ciężarze i wydajności.

Fabryka dostarczała swoje wyroby niemal dla wszystkich gałęzi przemysłu i gospodarki krajowej, rozszerzając nieustannie swoją produkcję, szczególnie dla potrzeb chemii i energetyki.

Bardzo poważnym osiągnięciem techniczno-produkcyjnym było opanowanie produkcji chyba najtrudniejszych technologicznie pomp wysokoprężnych zasilających do bloków energetycznych 125 i 200 megawatów.  Na dwie typowielkości głównych pomp zasilających i jedną wstępną zakupiona została licencja zagraniczna. Jednocześnie rozpoczęto prace nad opanowaniem produkcji pomp zasilających własnej konstrukcji.

Zaawansowanie technologiczne pozwalało zwiększać udział produkcji grupy „A” — produkcji
o charakterze inwestycyjnym. W roku 1965 produkcja grupy „A” wynosiła 59,1 procent, w 1968 — 65 procent, a w 1970 — 80 procent.


Oprócz tradycyjnych już odbiorców pomp, jak cukrownictwo i gospodarka komunalna, Warszawska Fabryka Pomp zaczęła zaopatrywać inne szybko rozwijające się gałęzie gospodarki narodowej, jak energetyka, chemia, przemysł ciężki, rolnictwo. Opracowano konstrukcję i opanowano produkcję wielkich pomp do wody chłodzącej, niezbędnych dla wielkich zakładów energetycznych, jak Turów, Konin, Łagisza, Halemba, Siersza, Pątnów i innych.

Te pompy to:

1. Pompa diagonalna pionowa 120D40 do obiegu chłodzącego bloku energetycznego o mocy 200 megawatów, wydajności 13 500 metrów sześciennych na godzinę, wysokości podnoszenia 22 metry słupa wody, prędkości obrotowej 490 obrotów na minutę i mocy silnika napędowego — tysiąc kilowatów.

Pompa 120D40.

2. Pompa diagonalna pionowa 140D40 do obiegu chłodzącego bloku 125 megawatów.
Wydajność — 17 500 metrów sześciennych na godzinę. Wysokość podnoszenia — 23 metry słupa wody. Prędkość obrotowa — 490 obrotów na minutę. Moc silnika — 1250 kilowatów.

3. Pompa śmigłowa pionowa PR75R (180P20) z regulowaną wydajnością przez zmianę kąta ustawienia łopatek wirnika. Wydajność – 28 350 metrów sześciennych na godzinę. Wysokość podnoszenia — 8,6 metrów słupa wody. Prędkość obrotowa — 365 obrotów na minutę. Moc silnika — tysiąc kilowatów. Ciężar agregatu z silnikiem — 43 500 kilogramów.


W tym okresie produkowano już pompy pionowe wielostopniowe do kondensatu. W celu stałego podnoszenia poziomu technicznego produkowanych pomp prowadzono w Warszawskiej Fabryce Pomp zakrojone na szeroką skalę studia i prace badawcze.

Biuro konstrukcyjne przez cały okres istnienia zakładu było twórcą prawie wszystkich nowoczesnych konstrukcji pomp. Tu powstały konstrukcje skomplikowanych technicznie pomp diagonalnych i śmigłowych o dużej wydajności, do wody chłodzącej kondensatory turbin, pomp kondensatu podstawowego, pomp zasilających wysokoprężnych, pomp wody gorącej (do 250 stopni Celsjusza), pomp dwustrumieniowych o dużej wydajności itp.

Między innymi dzięki twórczej działalności biura konstrukcyjnego asortyment produkowanych w WFP pomp został tak wzbogacony, że nasz zakład stał się liczącym w Europie producentem. Pozwoliło to w wielu przypadkach na wyeliminowanie importu skomplikowanych technicznie pomp oraz na ich eksport.

Dla przykładu, obecne potrzeby krajowej energetyki pokrywane są praktycznie wyłącznie pompami produkcji WFP, co jest dużym postępem w porównaniu do lat 50., w których to główne pompy dla energetyki pochodziły z importu.

W latach 60. i 70. w związku z budową nowego zakładu na Żeraniu następował systematyczny i dynamiczny rozwój biura konstrukcyjnego, które stale poszerzało zakres działalności. Poza opracowywaniem konstrukcji pomp zintensyfikowano prace badawcze niezbędne dla rozwoju asortymentu i unowocześniania konstrukcyjnego.

Podstawowa kadra kierownicza biura konstrukcyjnego w nowym zakładzie to wymienieni wcześniej wychowankowie i współpracownicy inż. Szczepana Łazarkiewicza. Godnie kontynuowali oni dzieło Wielkiego Konstruktora.


Główni konstruktorzy WFP, rozpoczynając od upaństwowienia w 1950 roku

Główni konstruktorzy WFP, rozpoczynając od upaństwowienia w 1950 roku


Rok 1968. Szósty jubileusz — tym razem sześćdziesięciolecia zakładu — obchodzony był uroczyście na akademii w dniu Święta Narodowego 22 Lipca 1968 roku. Akademia odbyła się w teatrze „Komedia” przed wykupioną dla załogi wesołą sztuką.

Warszawska Fabryka Pomp idzie naprzód do następnego jubileuszu i będzie szła naprzód,
ale nie może też zapominać, że wyrosła z tradycji i z pracy zanikających już pokoleń ludzi.


Z lewej Barbara Rosicka, starsza ekonomistka, była jedyną kobietą w WFP, która pełniła funkcję przewodniczącej Rady Zakładowej. W środku Kazimierz Orlik, który pracował w WFP 28 lat, związał się z działem kontroli jakości. Z prawej Henryk Monarski (Mondszajn) odszedł na emeryturę w wieku 77 lat.


 

Oszczędność energii w układach pompowych w związku ze zmianą wymaganych parametrów.


1. WPROWADZENIE.

Wiele pompowni wodociągowych, szczególnie zaopatrujących w wodę duże miasta, budowanych w latach osiemdziesiątych XX w i wcześniejszych, zaprojektowanych jest na wydajności przekraczające znacznie obecne zapotrzebowanie. Między innymi na skutek tego pracują one nieefektywnie pod względem energetycznym.

Znaczące zmiany w sposobie eksploatacji dotyczą również bloków energetycznych budowanych w tamtym okresie. Początkowo bloki te pracowały głównie z pełnym obciążeniem, natomiast obecnie pracują często z ograniczoną mocą co powoduje, że istotny staje się efektywny pod względem energetycznym sposób regulacji parametrów pomp, a szczególnie pomp zasilających kotły, wykazujących największe pobory mocy.

Dostosowanie parametrów pompowni lub pojedynczych pomp dobieranych na inne parametry i warunki pracy niż wymagane obecnie stanowi poważne źródło potencjalnych oszczędności energii.


2. METODOLOGIA.

Można stwierdzić, że w każdym układzie pompowym zaprojektowanym i zrealizowanym jakiś czas temu można uzyskać oszczędności energetyczne podejmując określone działania, co wymaga jednak poniesienia pewnych nakładów inwestycyjnych. Uzyskanie jakichkolwiek oszczędności jest zadaniem stosunkowo prostym, natomiast wyzwaniem jest wybór optymalnej drogi modernizacji układu, która pozwoli uzyskać najkorzystniejsze wskaźniki techniczno-ekonomiczne, takie jak czas zwrotu nakładów lub wewnętrzna stopa zwrotu. Wymaga to specjalistyczne wiedzy o pompach i układach pompowych oraz przyjęcia określonej metodologii. Pomimo, że wskazówki dotyczące prawidłowego przygotowania modernizacji układu pompowego można znaleźć w literaturze m.in. [1,2], to w praktyce spotyka się przykłady działań nieprzemyślanych, w wyniku których znaczne zainwestowane nakłady nie przynoszą takich efektów, jakie dałoby się uzyskać pod warunkiem zastosowania bardziej odpowiednich rozwiązań.

Grupa Powen-Wafapomp SA jest producentem wielu pomp pracujących we wspomnianych układach pompowych wymagających obecnie modernizacji. Wykorzystując wiedzę na temat techniki pompowej oraz dokładne informacje techniczne o swoich produktach firma opracowała metodologię pozwalającą na optymalizację energetyczną układów pompowych. Pierwszym krokiem jest wstępny audyt mający na celu zgrubną ocenę stanu układu pod względem energetycznym oraz oszacowanie możliwych do uzyskania efektów. Do jego przeprowadzenia wystarczają na ogół istniejące na obiekcie przyrządy pomiarowe oraz wywiad z obsługą. W wyniku tego można zgrubnie oszacować jak sprawność zespołów pompowych ma się do poziomu oczekiwanego oraz ocenić czy warto w optymalizację układu inwestować dalsze środki, to znaczy czy istnieje potencjał do uzyskania korzystnych okresów zwrotu nakładów w przedsięwzięcia mające na celu uzyskanie oszczędności ilości energii do napędu pomp.

W przypadku gdy audyt wstępny wskazuje na celowość dalszych działań polegają one zazwyczaj na przeprowadzeniu dokładniejszych pomiarów, analizie ich wyników, która pozwala na zidentyfikowanie powodów obniżonej sprawności. Najczęstsze powody to pogorszony stan techniczny na skutek zużycia zespołów pompowych, nieprawidłowy dobór pomp do układu lub nieefektywna metoda regulacji parametrów. Dopiero sformułowanie takiej diagnozy pozwala na zaproponowanie właściwych kierunków modernizacji. Wskazane jest wytypowanie kilku alternatywnych sposobów modernizacji układu oraz przeprowadzenie dla nich obliczeń obejmujących oszacowanie możliwych do uzyskania efektów energetycznych dla każdego wariantu oraz wskaźników energetycznych (IRR, NPV) co pozwala na wybór optymalnego rozwiązania.


Warto w tym miejscu podkreślić, że modernizacja polegająca na wymianie zespołu pompowego na nowszy o wyższej sprawności bez przeprowadzenia uprzedniej analizy zazwyczaj przynosi pewne efekty energetyczne lecz nie zawsze jest sposobem optymalnym. Wynika to z tego, że wymiana całego zespołu pompowego wymaga znacznych nakładów inwestycyjnych. Często nie bierze się pod uwagę, że zbliżony efekt można uzyskać przeprowadzając w sposób prawidłowy remont istniejącego zespołu pompowego co pozwala na uzyskanie sprawności energetycznej zbliżonej do wyjściowej.   Niestety, remonty pomp w praktyce prowadzone są często pod kątem uzyskania tzw. sprawności ruchowej bez odtworzenia sprawności energetycznej. Ponadto, jeśli parametry nowego zespołu pompowego są nieprawidłowo określone (np. jako bezkrytyczne powielanie parametrów istniejącego poprzednio zespołu) to nowa pompa pomimo wysokiej sprawności w punkcie optymalnym osiągać może o wiele niższą sprawność w punkcie pracy, gdyż jest on oddalony od optymalnego.

Dobre efekty można w wielu przypadkach uzyskać dokonując dostosowania istniejących pomp do aktualnych potrzeb, co w znacznym stopniu ogranicza wymagane nakłady finansowe.

Poniżej omówiono kilka przykładów modernizacji układów pompowych zaplanowanych w oparciu o opisaną metodologię.


3. PRZYKŁADY MODERNIZACJI UKŁADÓW POMPOWYCH W CELU OGRANICZENIA ZUŻYCIA ENERGII.

3.1. Pompa wody uzdatnionej.

Analizowano pracę pompowni ulokowanej przy zakładzie uzdatnianie wody znajdującej się przy ujęciu brzegowym. Zadaniem pompowni jest przerzut wody uzdatnionej do zbiornika ulokowanego na wzgórzu, z którego zasilane jest grawitacyjnie kilkusettysięczne miasto. System ten projektowany był w latach siedemdziesiątych XX w. na wydajności rzędu kilkunastu tysięcy metrów sześciennych na godzinę. Geometryczna różnica wysokości pomiędzy pompownią a zbiornikiem wynosi około 72 m, a pompowanie odbywa się przez rurociąg o średnicy 1400 mm. W założeniach projektowych dla uzyskania wymaganej wydajności planowano pracę równoległą kilku pomp. Regulacja wydajności miała odbywać się przez włączenie i wyłączanie odpowiedniej liczby pomp. Obecnie, w związku ze spadkiem zapotrzebowania na wodę występują okresy, w których wystarczająca jest praca jednej pompy z wydajnością nieznacznie przekraczającą 1000 m3/h. Wyłączanie wszystkich pomp poza jedną było jednak niewystarczającym sposobem na ograniczenie wydajności z tego względu, iż pompy były dobierane do pracy równoległej i ich wysokość podnoszenia dobrano z uwzględnieniem strat przy przepływie przez rurociąg wynikającym z pracy kilku pomp. W rezultacie pompy dobrane były na 88 m wysokości podnoszenia. Przy pracy jednej pompy straty w rurociągu są o wiele niższe w wyniku czego pojedyncza pompa pracuje z wydajnością znacznie przewyższająca nominalną. Powoduje to nie tylko obniżenie sprawności, ale również przeciążenie silnika. W rezultacie konieczne było dławienie w celu ograniczenia przepływu i poboru mocy. Dokonano pomiarów parametrów pompy na stanowisku pracy, które wykazały, że pompa znajdująca się w eksploatacji od około trzydziestu lat (pracująca od początku bez remontu) ma obecnie sprawność energetyczną obniżoną o ok 10% na skutek zużycia. Ponieważ stwierdzono znaczny potencjał do uzyskania oszczędności pompa została skierowana na dokładniejsze pomiary na fabrycznej stacji prób Grupy POWEN-WAFAPOMP SA. Na podstawie ich wyników zaproponowano kierunek modernizacji. W tym wypadku rozważano wymianę pompy na nową, lepiej dopasowaną do aktualnych wymagań oraz, jako alternatywę, remont pompy istniejącej połączony z redukcją średnicy wirnika. Na podstawie analizy wybrano ten drugi wariant, jako że pozwala on uzyskać efekty energetyczne zbliżone do zakupu pompy nowej przy daleko niższych nakładach. Po wyremontowaniu pompy i zainstalowaniu wirnika o odpowiednio dobranej średnicy uzyskano poprawę sprawności pompy oraz wyeliminowano konieczność dławienia, co łącznie dało ograniczenie poboru mocy z poziomu 340 do ok 220 kW, a zatem oszczędność rzędu 120 kW. Jest to przykład ilustrujący możliwość uzyskania znacznych efektów energetycznych przy niskich nakładach inwestycyjnych.

3.2. Pompa diagonalna na ujęciu brzegowym.

Ujęcie brzegowe wyposażone jest w cztery pompy diagonalne typu 80D25-4 z silnikami o mocy 1000 kW. Parametry nominalne pomp wynoszą Q = 5760 m3/h, H = 41 m, n = 740 obr/min. Zadaniem pomp jest podanie wody do zbiornika wody surowej w zakładzie uzdatniania położonym ok 2 km od ujęcia.

Cały system zaprojektowany został na wydajność ponad 10 000 m3/h, co zapewniała jednoczesna praca dwu pomp. Obecnie wobec zmniejszonego zapotrzebowania wydajność ujęcia zmienia się w zakresie 600 – 2500 m3/h, przy czym najczęściej wynosi około 1500 m3/h. Przy tak ograniczonym przepływie straty w rurociągu zaprojektowanym na znacznie większą przepustowość są nieznaczne, w wyniku czego charakterystyka układu jest płaska a wysokość podnoszenia wynika głównie z geometrycznej różnicy poziomów pomiędzy ujęciem a zbiornikiem. Dokonano pomiarów, na podstawie których stwierdzono, że w rozpatrywanym przedziale wydajności 600 – 2500 m3/h odpowiadająca temu zmiana wysokości podnoszenia zawiera się w przedziale 25 – 27 m.

W celu dostosowania pomp do aktualnych wymagań zastosowano przemiennik częstotliwości w celu regulacji prędkości obrotowej. Ten sposób regulacji nie był jednak w pełni efektywny, gdyż jak wiadomo z teorii, przy płaskiej charakterystyce układu (kiedy trzeba utrzymywać w przybliżeniu stałą wysokość podnoszenia) znaczne ograniczanie wydajności powoduje wyjście pompy z obszaru korzystnej sprawności. W tym przypadku uzyskanie z pomp o podanych wyżej parametrach nominalnych wydajności 1500 m3/h przy 26 m podnoszenia wymagało ograniczenia prędkości obrotowej pompy do ok. 540 obr/min. Dokładniejsza analiza wykazała, że pompa pracuje wtedy ze sprawnością zaledwie ok 42 % i przy poborze mocy rzędu 290 kW. Niska sprawność układu wynikała w tym przypadku przede wszystkim ze znacznego przewymiarowania pompy co powoduje jej pracę z dala od punktu optymalnego pomimo regulacji przez zmianę obrotów. Znaczenie miało też znaczne niedociążenie silnika elektrycznego oraz zły stan techniczny pompy i silnika znajdujących się w eksploatacji od kilkudziesięciu lat. W wyniku analizy możliwych rozwiązań stwierdzono, że w tym wypadku celowa jest wymiana zespołu pompowego na nowy, składający się z pompy dobranej na obecny zakres wydajności i silnika o odpowiednio mniejszej mocy. Właściwą pompą do tego zastosowania jest pompa 40D30 pracująca z prędkością obrotową regulowaną w zakresie 1260 – 1860 obr/min uzyskująca w przeważającej części wymaganego zakresu wydajności sprawność powyżej 80%. Aby zredukować do minimum wymagane nakłady inwestycyjne Grupa POWEN-WAFAPOMP SA zaoferowała dostawę pompy w wykonaniu specjalnym 80/40D30, składającym się z części hydraulicznej pompy 40D30 (wirnik i kierownica) o wymaganych parametrach połączonej z częścią wylotową pompy 80D (kolano wylotowe). Umożliwiło to zainstalowanie nowej, mniejszej pompy na istniejącym stanowisku bez konieczności jakichkolwiek zmian w fundamentach lub układzie rurociągów. Pobór mocy nowego zespołu pompowego przy 1500 m3/h jest na poziomie 140 kW, co oznacza oszczędność rzędu 150 kW w stosunku do stanu istniejącego.

Jest to przykład wskazujący, że samo zastosowanie przetwornika częstotliwości, bez całościowej analizy układu pompowego nie daje pełnych efektów. Przykład ten pokazuje również na możliwość ograniczenia kosztów modernizacji w wyniku elastycznego i indywidualnego podejścia producenta, który dostosował zespół pompowy do istniejącego stanowiska.

3.3. Pompa zasilająca kocioł w elektrociepłowni.

Analizie poddano pompy typu 15Z28x7V2 produkcji Grupy POWEN-WAFAPOMP SA, o parametrach znamionowych Q = 275 m3/h, H = 1820 m, n = 4660 obr/min zasilające kocioł parowy w elektrociepłowni. Pompy te napędzane są silnikami o mocy 2 MW o prędkości obrotowej 2980 obr/min. Napęd odbywa się przez przekładnię zębatą podnoszącą obroty oraz sprzęgło hydrokinetyczne służące do regulacji prędkości obrotowej.

Na podstawie pomiarów parametrów archiwizowanych w systemie rejestracji oszacowano sprawność zespołu pompowego, która zawierała się w przedziale od 45% dla 150 m3/h do 58% przy 250 m3/h.

Analiza wykazała, że powody tak niskiej sprawności są następujące:

a) Pogorszony stan techniczny pomp i innych elementów zespołu pompowego, które znajdują się w eksploatacji od lat 70-tych XX w.

b) Przewymiarowanie pomp. Jak wykazała analiza danych historycznych pompy nigdy nie pracują przy określonych wyżej parametrach nominalnych, natomiast przez większość czasu pracują przy wydajności poniżej 200 m3/h. Ponieważ charakterystyka układu jest płaska (wymagane jest określone, wysokie ciśnienie wody zasilającej) pompa dobrana na wydajność 275 m3/h w zakresie poniżej 200 m3/h pracuje przy obniżonej sprawności nawet przy regulacji przez zmianę prędkości obrotowej.

c) Niewłaściwy sposób regulacji obrotów. Sprawność sprzęgła hydrokinetycznego spada ze spadkiem prędkości po stronie regulowanej (czyli ze wzrostem poślizgu). Regulacja prędkości obrotowej przy pomocy sprzęgła hydrokinetycznego była właściwa w sytuacji gdy blok był przewidywany do pracy z pełną mocą lub przy jej nieznacznej redukcji gdyż wtedy głębokość regulacji prędkości jest niewielka, a straty z tego wynikające nieznaczne. Natomiast w sytuacji gdy blok pracuje przez zdecydowaną większość czasu ze znacznie zredukowaną mocą straty na sprzęgle hydrokinetycznym są dotkliwe.

Pod uwagę brano kilka wariantów modernizacji zespołu pompowego, m.in.:

– wymianę napędu przez sprzęgło hydrokinetyczne na napęd przez przetwornik częstotliwości bez zmiany pompy

– wymianę sprzęgła hydrokinetycznego na nowe z odpowiednio dobranym przełożeniem przekładni zębatej w celu likwidacji nadmiaru parametrów z jednoczesnym remontem pompy

– zastosowanie przetwornika częstotliwości do napędu przy jednoczesnym remoncie pompy połączonym z jej przebudową z 7 na 10 stopni. Przebudowa ta ma na celu uzyskanie wymaganych parametrów przy niższej prędkości obrotowej, co powoduje przesunięcie optimum sprawności w kierunku niższych wydajności, przy których pompa pracuje najczęściej.

Ten ostatni sposób w wyniku analizy okazał się optymalny. Pozwala on na uzyskanie oszczędności energii do napędu pompy o około 30% w porównaniu ze stanem obecnym przy założeniu rocznego rozkładu obciążenia bloku wynikającego z danych historycznych. Sposób ten wykazał najkorzystniejsze wskaźniki IRR oraz NPV.

Przykład ten ilustruje, że w celu uzyskania najlepszych efektów wymagana jest pogłębiona analiza. W tym wypadku lepsze efekty niż dla powszechnie stosowanego rozwiązania polegającego na zastosowaniu przetwornika częstotliwości można uzyskać łącząc to rozwiązanie z właściwie zaplanowaną modyfikacją pompy oraz jej remontem.


4. PODSUMOWANIE.

W celu uzyskania optymalnych efektów w zakresie oszczędności energii do napędu pomp wskazana jest analiza układu pompowego prowadzona według odpowiedniej metodologii przez osoby lub firmy dysponujące wiedzą i doświadczeniem z zakresu techniki pompowej.

Oczywiste i kosztowne rozwiązania, takie jak wymiana zespołu pompowego na nowy lub zastosowanie przemiennika częstotliwości dają z reguły efekty lecz nie zawsze są optymalne. Nie należy zapominać o konieczności prawidłowego doboru parametrów pompy do układu, co można uzyskać przez jej modernizację, ani o tym, że znaczne rezerwy w zakresie zużycia energii tkwią w prawidłowej gospodarce remontowej, gdyż często niska sprawność zespołu wynika ze zużycia pompy przy jednoczesnym braku właściwie prowadzonych remontów. Praktyczne doświadczenia zebrane w trakcie pomiarów i analiz układów pompowych wskazują, że aktualne sprawności zespołów pompowych są znacznie obniżone w stosunku do wartości wyjściowych. Wynika to albo z zupełnego zaniechania remontów kapitalnych, albo z wykonywania ich w sposób niewłaściwy, np. z zastosowaniem innych niż oryginalne części zamienne. Ten czynnik bywa pomijany w trakcie podejmowania decyzji zmierzających do uzyskania oszczędności zużycia energii. Nierzadko podejmuje się decyzje o wymagających znacznych nakładów inwestycjach, zapominając o tym, że podobne efekty energetyczne można uzyskać ponosząc znacznie niższe koszty na prawidłowo przeprowadzony (np. zlecony producentowi) remont.

Dobór optymalnego sposobu postępowania, jak wspomniano, wymaga całościowej analizy problemu oraz rozważenia wielokierunkowych działań nie ograniczających się do tych z pozoru oczywistych, które jednak nie zawsze okazują się optymalne w wyniku fachowej oceny. Profesjonalnie przygotowana modernizacja układu pompowego w wielu przypadkach pozwala na uzyskanie kilkudziesięcio procentowych oszczędności energii i korzystnych okresów zwrotu nakładów.

W zakresie analiz układów pompowych oraz w realizacji zaplanowanych na ich podstawie działań wskazana jest współpraca z producentem pomp, który posiada wymagane informacje techniczne na ich temat oraz niezbędną wiedzę i doświadczenie.


Dr inż. Grzegorz Pakuła


LITERATURA:

[1] Jędral W., Efektywność energetyczna pomp i instalacji pompowych, KAPE, Warszawa, 2007

[2] Plutecki J., Ocena stanu, kierunki i efekty modernizacji układów pompowych, Pompy Pompownie, Nr 1 (148), kwiecień 2013, str. 23-26.

Nowoczesne systemy odwadniania kopalń odkrywkowych.


System odwadniania kopalń odkrywkowych składa się zazwyczaj z dwu podsystemów. Wokół terenu kopalni odkrywkowej wierci się studnie, w których instaluje się pompy głębinowe. Jest to tzw. bariera ochronna, której zadaniem jest obniżenie poziomu wód gruntowych w całej okolicy, tak aby wody te nie pojawiały się w wykopie kopalni. Jest to tzw. system odwadniania wgłębnego, który w tym referacie nie będzie omawiany. Oprócz niego w wykopie kopalni funkcjonuje system odwadniania powierzchniowego, którego zadaniem jest odprowadzenie z wyrobiska odkrywki wód deszczowych oraz resztkowych wód gruntowych, które omijają barierę pomp głębinowych i wyciekają z górotworu do odkrywki. Wody te zbierane są z terenu odkrywki przez system rowów odwadniających i kierowane do zbiorników pompowni. Pompownie te z reguły ulokowane są na półkach stałych odkrywki. Nadmiar wód opadowych, np. podczas opadów nawalnych, zbiera się w najniższym miejscu odkrywki, skąd po ustaniu opadów jest stopniowo przepompowywany do zbiorników pompowni głównych.


Pompownie te mogą być wyposażone w tradycyjne pompy stacjonarne. Rozwiązanie takie w warunkach odkrywki powoduje jednak pewne trudności eksploatacyjne. Po pierwsze, sytuacja w odkrywce jest zmienna, gdyż na skutek postępu w eksploatacji i związanego z typ „przesuwania się” wyrobiska lokalizacja pompowni musi ulegać zmianie. W przypadku tradycyjnych pompowni jest to związane ze znacznymi kosztami. Drugim problemem jest niestabilność skarp odkrywki, które pod wpływem intensywnych opadów lub nasilenia wypływu wód gruntowych wykazują tendencję do osuwania się grożąc zasypaniem pompowni.


rys 1

Rys.1. Schemat systemu odwadniania z pompami stacjonarnymi i zatapialnymi.


Z powodu w/w niedogodności związanych z pompami stacjonarnymi opracowany został system odwadniania powierzchniowego odkrywek oparty o pompy zatapialne. Oprócz mniejszej wrażliwości na zagrożenie w postaci zalania, pompownie zatapialne wykazują inną cenną zaletę w postaci mniejszej zajmowanej powierzchni w porównaniu z pompami stacjonarnymi. Należy zdawać sobie sprawę, że każdy metr kwadratowy terenu w odkrywce jest cenny, gdyż wymaga usunięcia znad niego wielu ton nadkładu. Generalnie koszt budowy pompowni zatapialnych jest niższy w porównaniu z pompowniami wyposażonymi w pomy stacjonarne. Ponadto pompy zatapialne nie wymagają żadnej obsługi, nie wymagają odpowietrzania i zalewania przed uruchomieniem, co umożliwia budowę systemu odwadniania sterowanego zdalnie.

Wysokości podnoszenia pomp wymagane w systemach odwadniania powierzchniowego kopalń odkrywkowych z reguły nie przekraczają 200 m gdyż eksploatacja głębszych kopalń odkrywkowych jest nieopłacalna. Do wysokości podnoszenia rzędu 100 m można stosować pompy zatapialne jednostopniowe. Specjalnie w tym celu został opracowany typoszereg pomp OZ o nietypowej konstrukcji. Powszechnie spotyka się rozwiązanie konstrukcyjne zatapialnych pomp jednostopniowych polegające na zastosowaniu spirali zbiorczej i króćca tłocznego skierowanego w bok. W pompach OZ zastosowano odmienny układ. Silnik napędowy umieszczony jest poniżej pompy, a wlot do wirnika znajduje się od strony napędu poprzez użebrowaną szczelinę rozmieszczoną wokół obwodu pompy. Zastosowano kierownicę łopatkową, a króciec tłoczny pompy skierowany jest pionowo w górę.

Taki układ konstrukcyjny ma następujące zalety:
a) Silnik jest skutecznie chłodzony gdyż nie może dojść do jego wynurzenia.
b) Pompa nie zasysa silnie zanieczyszczonej wody z dna zbiornika lecz częściowo sklarowaną ciecz z wyższej warstwy
c) Uszczelnienie wału, składające się dwu uszczelnień mechanicznych pracujących w komorze olejowej nie jest narażone na ciśnienie tłoczenia lecz jedynie na ciśnienie hydrostatyczne co zmniejsza ryzyko nieszczelności
d) Łopatkowa kierownica odśrodkowa eliminuje występowanie znacznej siły promieniowej przy pracy poza punktem nominalnym, co w pompach ze spiralą tłoczną jest źródłem drgań końcówki wału sprzyjających awarii uszczelnienia.

Pompy OZ mogą być instalowane zarówno przez ustawienia na dnie zbiornika, jak i przez zawieszenie na króćcu tłocznym, czemu sprzyja symetryczne, osiowe położenie króćca. Ze względu na to, że wody powierzchniowe w kopalni odkrywkowej mogą zawierać znaczne ilości zanieczyszczeń stałych (piasek itp.) pompy OZ skonstruowane są na prędkości obrotowe 1500 obr/min, gdyż wyższe prędkości sprzyjałyby szybkiemu zużyciu na skutek erozji.


rys 2

Rys. 2. Pompa zatapialna jednostopniowa typu OZ.


Zakres parametrów pomp OZ obejmuje wydajność do 1600 m3/h i wysokości podnoszenia do 100 m, co w pełni pokrywa zapotrzebowanie występujące w typowych kopalniach odkrywkowych. Dla głębszych odkrywek, gdzie wymagane wysokości podnoszenia przekraczają 100 m opracowano wielostopniowe pompy zatapialne OWZ pracujące w podobnym układzie konstrukcyjnym, tzn. pompa zabudowana jest pionowo nad silnikiem. Pompy te, w odróżnieniu od typowych pomp głębinowych, skonstruowane są z myślą o pracy na wodzie zanieczyszczonej i nie zawierają węzłów konstrukcyjnych wrażliwych na zanieczyszczenia, jak np. łożyska smarowane pompowaną cieczą. Zakres wydajności pomp OWZ sięga do 600 m3/h, a wysokości podnoszenia do 280 m.


rys 3

Rys. 3. Pompy wielostopniowe zatapialne typu OWZ.

rys 4

 

Jak wspomniano, w najniższym punkcie odkrywki gromadzić się może woda z opadów nawalnych, której nie są w stanie przejąć rowy odwadniające w trakcie intensywnych opadów. Woda zgromadzona w tym miejscu musi być wypompowana do zbiorników pompowni ulokowanych nieco powyżej, na skarpach. Ulokowanie jakiejkolwiek pompowni na terenie rozlewiska jest trudne, dlatego najlepszym rozwiązaniem okazuje się zastosowanie pomp pływających po powierzchni na pontonach i tłoczących wodę elastycznymi przewodami. Taki sposób instalacji pomp nie wymaga znacznych nakładów inwestycyjnych i umożliwia pompowanie w trudnych warunkach przy zmiennym poziomie wody w rozlewisku.


rys 5

Rys. 4. Ponton z pompą typu ON.


W podsumowaniu należy stwierdzić, że zastosowanie w systemie odwadniania powierzchniowego pomp zatapialnych zamiast tradycyjnych pomp stacjonarnych przynosi następujące korzyści:
a) Mniejsze nakłady inwestycyjne na budowę pompowni, w tym mniejsze koszty jej przemieszczania w obrębie odkrywki w wyniku postępu robót górniczych.
b) Większe bezpieczeństwa pracy systemu gdyż pompy zatapialne nie są wrażliwe na zalanie.
c) Brak problemów ze ssaniem, możliwość pracy pompowni w znacznie większym zakresie zmian poziomu lustra cieczy.
d) Brak wymagań co do obsługi, możliwość automatyzacji i zdalnego sterowania.


Dr inż. Grzegorz Pakuła

 

Koszty odwadniania kopalń.


Kopalnie głębinowe w celu utrzymania w ruchu wymagają odwadniania to znaczy wypompowania na powierzchnię wody napływającej do podziemnych wyrobisk. Woda ta pochodzi zarówno z naturalnej penetracji wód występujących w górotworze, jak i z procesów technologicznych prowadzonych w podziemiach kopalni, jak na przykład rozpylanie wody w pobliżu pracującego kombajnu mające na celu ograniczenie zapylenia. Gdyby zaprzestać odwadniania to po pewnym czasie kopalnia zostałaby wypełniona wodą do poziomu odpowiadającemu położeniu zwierciadła wód gruntowych. Oprócz kopalń czynnych, występują również kopalnie w których zaprzestano wydobycia, niejednokrotnie częściowo lub całkowicie zalane. W celu zapewnienia bezpieczeństwa sąsiednich kopalń czynnych, odwadnianie kopalń zlikwidowanych musi być kontynuowane,


Ponoszenie kosztów na odwadnianie jest zatem nieuniknione dla umożliwienia bezpiecznej eksploatacji kopalń. Rzecz w tym aby koszty odwaniania nie przewyższały uzasadnionego technicznie poziomu, co niestety nie zawsze ma miejsce. Poziom kosztów odwadniania ma znaczenie dla wyniku finansowego firm górniczych. Oprócz aspektu ekonomicznego wymiar ogólnospołeczny posiada też aspekt ekologiczny. Łączna moc zużywana na odwadnianie kopalń jest tego rzędu, że można stwierdzić iż co najmniej jeden blok energetyczny w elektrowni pracuje wyłącznie na ten cel. Jak wiadomo produkcja energii elektrycznej nieuchronnie wiąże się z zagrożeniem dla środowiska w postaci między innymi emisji CO2 oraz odpadów ze spalania paliwa, które wymagają składowania. Moc zużywana na odwadnianie kopalń jest tego rzędu, że stanowi poważny czynnik zagrażający środowisku, a zatem stanowi problem społeczny wykraczający poza górnictwo.


Moc niezbędna do odwadniania kopalni zależy od dwuch zasadniczych parametrów: ilości wody w jednostce czasu, jaką należy odpompować, która przekłada się na wymaganą wydajność pomp oraz od głębokości kopalni, która wpływa na tak zwaną wysokość podnoszenia pomp. W znaczącym stopniu na moc wpływa też ciężar właściwy pompowanej wody zależny m.in. od stopnia jej zasolenia i zanieczyszczenia. Typowe parametry górniczej pompy głównego odwadniania to wydajność rzędu 500 m3/h i wysokość podnoszenia rzędu 700 m. Przy takich parametrach, dla typowego stopnia zanieczyszczenia wody minimalna moc wymagana do napędu pompy wynosi około 1 MW. Jest to moc teoretyczna, jaką pobierałaby idealna pompa pracująca bez jakichkolwiek strat. Wynika ona z praw fizyki, gdyż energia potrzebna do podniesienia wody o określonej masie na określoną wysokość jest ustalona. Poniżej tego poboru mocy nie da się zejść przy zastosowaniu żadnych rozwiązań technicznych. W praktyce pompy pobierają moc większą od teoretycznie wymaganej, gdyż rzeczywiste maszyny zawsze pracują nie według idealnego modelu teoretycznego lecz z pewnymi stratami wynikającymi między innymi z występowania tarcia i innych nieuchronnych zjawisk fizycznych.

Parametrem charakteryzującym pompę pod tym względem jest jej tzw. sprawność energetyczna, która wskazuje jaki procent całkowitej mocy pobieranej przez pompę stanowi pobór niezbędny z teoretycznego punktu widzenia. Pozostała część mocy jest w pompie tracona. Dla przykładu, sprawności energetyczne nowoczesnych pomp o parametrach określonych wyżej są na poziomie 80%. Oznacza to, że jeśli teoretyczny poziom poboru mocy wynosi wspomniany 1 MW, to pompa pobiera moc 1.25 MW (1 MW to 80% z 1.25 MW). Mowa tu o sprawności nowej maszyny, gdyż sprawność pompy w trakcie eksploatacji nieuchronnie spada. Wynika to między innymi ze wspomnianego zanieczyszczenia wód kopalnianych solami oraz ciałami stałymi powodującymi intensywną korozję oraz mechaniczne zużycie zasadniczych elementów pomp. Sprawność energetyczna silnie wyeksploatowanej pompy może spaść do poziomu 50-60%, co dla parametrów podawanych w powyższym przykładzie oznaczałoby wzrost poboru do 1.66 – 2 MW. W praktyce dla pojedynczej pompy w trakcie postępowania zużycia nie obserwuje się wzrostu poboru mocy, co wynika z faktu, ż pompa traci wydajność i pompuje mniej wody niż pompa nowa, a zatem pomimo pogarszającej się sprawności nie wykazuje dramatycznego wzrostu poboru mocy. Pamiętać jednak należy, że na koszt pompowania nie wpływa pobór mocy lecz jej zużycie wynikające z przemnożenia poboru mocy przez czas pracy pompy. Wyeksploatowana pompa aby wypompować tę samą ilość wody co pompa nowa musi pracować dłużej, a zatem zużycie energii przez nią rośnie w stopniu odpowiadającym spadkowi sprawności.


Z powyższych faktów wynika wniosek, że o poziomie kosztów odwadniania kopalń decyduje głównie polityka remontowa. Na koszt odwadniania, mówiąc w pewnym przybliżeniu składają się bowiem dwa zasadnicze elementy: początkowe nakłady inwestycyjne oraz koszty eksploatacji, na które z kolei składają się koszty energii elektrycznej, koszty obsługi oraz koszty remontów. Można wykazać, że efekt ekonomiczny zależy w pierwszym rzędzie od zużycia energii elektrycznej. Koszt zakupu zespołu pompowego o parametrach zbliżonych do wyżej podanych jest rzędu kilkuset tysięcy złotych. Koszt obsługi pompy odpowiada w przybliżeniu kosztowi utrzymywania jednego etatu, a zatem wynosi kilkadziesiąt tysięcy rocznie. Pompa głównego odwadniania pracuje z reguły około 10 godzin na dobę, czyli 3650 godzin w ciągu roku. Jeśli jej zużycie mocy wynosi 1.25 MW, a koszt 1 kWh przyjąć jako 30 groszy to koszt energii zużytej przez pompę w ciągu roku wynosi 1,37 mln zł. Jest to wartość dla nowoczesnej pompy znajdującej się w bardzo dobrym stanie technicznym posiadającej sprawność 80%. Natomiast jeśli pompa posiada sprawność obniżoną do 60%, to roczny koszt zużycia energii rośnie do 1.82 mln zł, czyli o 450 tys. zł. Zwiększenie kosztu energii zużytej przez pompę jest zatem znacznie większe od kosztu obsługi i jest zbliżone do kosztu zakupu nowego zespołu pompowego.


Jak widać z proporcji kosztu zakupu pompy i kosztu zużycia energii wpływ nakładów inwestycyjnych nie jest decydujący. Na etapie zakupu nowej pompy należy oczywiście upewnić się, że jej sprawność energetyczna jest na odpowiednio wysokim poziomie, co z reguły ma miejsce w przypadku poważnych producentów pomp głównego odwadniania. Oprócz sprawności początkowej należy brać pod uwagę tempo, w jakim sprawność obniża się w trakcie eksploatacji. Tempo to zależy od konstrukcji pompy, jakości jej wykonania oraz użytych materiałów i może się różnić istotnie dla różnych producentów.


Znaczenie właściwej gospodarki remontowej dla kosztów odwadniania kopalń jest zwiększone przez fakt, że polskie kopalnie są od dawna wyposażone w pompownie, a nowe inwestycje zdarzają się stosunkowo rzadko. W praktyce eksploatowane są w większości pompy pracujące od wielu lat, niejednokrotnie całkowicie zamortyzowane. W tej sytuacji o kosztach odwadniania decydują praktycznie dwa zasadnicze czynniki: koszt prowadzenia remontów oraz koszt zużywanej energii. Koszt remontu pompy głównego odwadniania stanowi, w zależności od zakresu, pewien procent wartości pompy nowej i waha się od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych. W każdym wypadku jest on jednak wielokrotnie niższy od kosztu zużycia energii. Koszt remontu ma wpływ na sprawność energetyczną pompy uzyskaną po remoncie. Podejmując decyzję o zleceniu remontu nie należy się kierować jedynie ceną tej usługi lecz w pierwszym rzędzie brać pod uwagę efekt w postaci uzyskanej sprawności energetycznej. Może się bowiem zdarzyć, że uzyskanie kilkudziesięciu tysięcy złotych oszczędności na koszcie remontu skutkuje kilkuset tysiącami strat na koszcie energii elektrycznej. Kryterium wyboru wykonawcy remontu nie może być zatem jedynie cena lecz w co najmniej równym stopniu uzyskane po remoncie parametry energetyczne. Przy zlecaniu remontu powinien bezwzględnie obowiązywać wymóg sprawdzenia sprawności energetycznej na odpowiednim stanowisku pomiarowym.

Zrozumienie powyższych faktów i wdrożenie ich w praktyce leży nie tylko w interesie kopalń lecz również, jak wykazano, służy ochronie środowiska.


Dr Inż. Grzegorz Pakuła

 

„Piąte dziesięciolecie” – Józef Raczko


„Piąte dziesięciolecie”


Rok 1950 przyniósł nam upaństwowienie zakładu. Fakt ten zmienił cały układ stosunków zarówno organizacyjnych, jak i międzyludzkich.

Zakłady Mechaniczne inż. Stefan Twardowski otrzymały Tymczasowy Państwowy Zarząd Przymusowy pod nadzorem Stołecznego Zarządu Przemysłu Terenowego. Niedługo potem zmieniły nazwę na Warszawska Fabryka Pomp — Przedsiębiorstwo Państwowe.
Odlewnia Ambrożewicza przeszła pod zarząd państwowy w 1949 roku, a odlewnia Dyjasińskiego — w 1951. W 1955 roku obie odlewnie zostały przejęte przez Warszawską Fabrykę Pomp i weszły w jej skład.


Zasadniczym problemem po upaństwowieniu były sprawy płacowe. Od początku zakładu
pracowaliśmy w systemie dniówkowym, a teraz mieliśmy przejść na akord. Dłuższe narady na ten temat z ówczesnym pierwszym państwowym dyrektorem zakładu inż. Mazurkiewiczem (dyrektorem z mianowania, przyszedł z cukrownictwa) pozwoliły ustalić, iż pierwszy poziom akordu będzie się opierał na wysokości 80 procent czasu robót, jaki podawaliśmy uprzednio na kartach dniówkowych. Różnie z tym bywało. Na czele komórki technologicznej stanął były pracownik teatralny, który na scenie kurtyny przesuwał lub podnosił. Mieliśmy z nim tysiące nieporozumień. Zdarzało się też, że go pracownik popędził i oknem z biura uciekał. I to się nazywał kalkulator!

W tym okresie stosunki międzyludzkie były bardzo złe. Zaczęło przybywać maszyn. Duża strugarka, długie tokarki „Poręba”, nowa wytaczarka, nowa piła, nowa wiertarka pozwalały poważnie zwiększyć produkcję i gabaryty pomp. Problemem dla nowej administracji stała się sprawa powiększenia, a w zasadzie przedłużenia budynku produkcyjnego. Tak, aby za stacją prób powstała nowa hala montażu, a dotychczasowa hala byłaby halą obróbki.

Przedłużenie hali ułatwiłoby montaż pomp głębinowych składanych z dwunastu, piętnastu i więcej wałów. Ten montaż wymagał stanowiska o długości 30-40 metrów. Bywało i tak, że pompa zajmowała długość podwórza i całego prawie budynku. Warunki do przedłużenia hali były i wykonano to.


Po raz pierwszy po upaństwowieniu naszego zakładu 1 Maja obchodzony był w 1951 roku. Nie było akademii, ale była masówka i przemarsz do Śródmieścia na pochód. Tego dnia otrzymałem Dyplom Uznania za trzydziestojednoletnią pracę w zakładzie z pieczęcią z napisem: „Zakłady Mechaniczne inż. Stefan Twardowski. Zarząd Państwowy”. Podpisał go przewodniczący Rady Zakładowej Stanisław Chłopecki i sekretarz partii Władysław Małecki.
Obok stempla: „Za dyrektora” był nieczytelny podpis.

Dyplom był ręcznie robiony, ozdobnie rysowany, pięknie kaligrafowany, z misterną obwolutą dookoła. W górnych narożnikach narysowano dwa symbole naszej produkcji: dwie różniące się od siebie małe pompy odśrodkowe. Dyplom był dziełem rąk pana Stefana Gryczmańskiego — pracownika biura konstrukcyjnego. Był w ogóle pierwszym dyplomem wydanym po upaństwowieniu. Przed upaństwowieniem dyplomów nie wydawano. Stanowi on jedną z moich najprzyjemniejszych pamiątek.

Właściwe jest przypomnieć o narodzeniu się inicjatywy nagradzania pracowników za dobrą robotę, za przodownictwo, za przykładną pracę, za wynalazczość itp.

Po upaństwowieniu zakładu w dniu 18.VIII. 1950 r. otrzymałem świadectwo od byłego właściciela zakładu — inżyniera Twardowskiego. Oto jego pełna treść:


Ob. Raczko Józef rozpoczął pracę w naszych zakładach jako praktykant tokarski 9.01.1920.
Po ukończeniu 3-letniej praktyki pracuje jako tokarz na robotach precyzyjnych do dnia dzisiejszego; jest on wykonawcą pierwszorzędnej wartości tak pod względem wykonania, jak i najkrótszego czasu obróbki danej mu części maszyny. Pragnęlibyśmy, aby pan Raczko pracował w dalszym ciągu w naszych zakładach, dając przykład, jak należy wykonywać swój zawód.


W chwili upaństwowienia majstrem całego warsztatu był pracujący od 1911 roku ślusarz Wincenty Piotrowski. Niestety, był on od szeregu lat chory na cukrzycę, która szybkimi krokami stan jego zdrowia pogarszała tak dalece, że wkrótce po upaństwowieniu odszedł.

Wtedy to na kierownika wydziału powołano inż. Jerzego Kabałę. Był na Grochowskiej głównym mechanikiem i kierownikiem całego wydziału obróbki i montażu. Lubił pompowy profil, dobierał sobie ludzi solidnych. Wypuszczał dużo dobrych pomp. Plany wykonywał, chociaż warunki były trudne, a nawet bardzo trudne. Zasłużył się zakładowi. Był inicjatorem powołania dwóch podległych mu pracowników na mistrzów. Jednym został ślusarz Arseniusz Szewcow, który powrócił z wojny, a drugim ja. To był rok 1955. W 1957 zostałem starszym mistrzem. Po tych przemianach wydział wszedł na właściwą drogę organizacyjną.


Z lewej inżynier Jerzy Kobała, który opanował chaos, jaki zapanował w fabryce po upaństwowieniu. Z prawej Arseniusz Szewcow w 1953 roku został mistrzem na Grochowskiej.


Zakład, chociaż w bardzo skromnych warunkach, produkował pompy coraz nowsze i coraz większe. Po skromnych przedwojennych początkach w 1954 roku podjęto na większą skalę produkcję pomp diagonalnych. Pierwsze z nich, typu D12G i D17G o wydajności 210 i 300 metrów sześciennych na godzinę, zostały wykonane dla Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Katowicach i przeznaczone do wydobywania wody ze studzien głęboko wierconych. Działo się to w okresie ostrego braku wody na Górnym Śląsku.

Jak mówił inżynier Łazarkiewicz, w tym samym roku przyjęto zamówienie na pierwsze pompy diagonalne o dużej wydajności dla energetyków, przeznaczone do chłodzenia kondensatów. Były to pompy typu D40/80 o wydajności czterech tysięcy metrów sześciennych na godzinę dla elektrowni w Ostrołęce. Były jednymi z pierwszych pomp dla energetyki, których produkcję w dalszych latach znacznie rozwinięto ilościowo i asortymentowo.

Do transportu mieszaniny ziemniaków z wodą został zaprojektowany i wykonany nowy typ pompy N22/20 TR. Od tego czasu, tj. od roku 1955, przemysł ziemniaczany stał się obok przemysłu cukrowniczego głównym odbiorcą pomp małej i średniej wielkości.


Arseniusz Szewcow przebył szlak bojowy od Lenino do Berlina. Wiódł on przez Warszawę.


W roku 1956 rozpoczęto produkcję pomp obiegowych jedno-i wielostopniowych do wody o temperaturze do 150 stopni Celsjusza dla sieci centralnego ogrzewania.

Ze względu na stale wzrastające zapotrzebowanie na pompy do ścieków w roku 1957 rozpoczęto na większą skalę produkcję pomp ściekowych o osi pionowej. Układ ten, z wielu względów korzystny, przyjął się powszechnie tak, iż w następnych latach zaszła potrzeba opracowania nowego typoszeregu tych pomp o wydajności do 3600 metrów sześciennych na godzinę. W 1958 roku wpłynęły pierwsze zamówienia na pompy w ramach kompletnych dostaw dla cukrowni na eksport. Najpierw dla Związku Radzieckiego i Iranu, a w latach następnych dla wielu innych krajów. Ministerstwo Przemysłu Rolno-Spożywczego, w ramach którego pracował nasz zakład, uznało, że zapotrzebowanie na pompy dla przemysłu spożywczego, a szczególnie cukrownictwa, jest tak wielkie, że zakład nasz powinien produkować jedynie na potrzeby tego przemysłu, a jeżeli przemysł ciężki potrzebuje większej ilości pomp dla innych gałęzi gospodarki, niechaj buduje sobie nowy zakład.

Ta koncepcja była dla nas nie do przyjęcia.

W roku 1957 urzędujący sekretarz POP tow. Stanisław Grossinger i dyrekcja zakładu zajęły stanowisko słuszne i zdecydowane, uważając, że: „zakład winien nadal utrzymać asortyment pomp cukrowniczych i innych z profilu przemysłu spożywczego oraz pójść dalej na wszechstronną produkcję nowych opracowań do różnych celów i wymogów oraz o większych gabarytach i dla szerszej rzeszy odbiorców łącznie z eksportem. Zakład jest predestynowany do tego, aby być najnowocześniejszym zakładem produkcyjnym pomp dla kraju i na eksport i jednym z najnowocześniejszych w Europie, produkującym pompy w oparciu o własną dokumentację i wychowaną przez siebie wysoko wyspecjalizowaną kadrę”.

Słowa te przemówiły i zdecydowano o powołaniu Komitetu Budowy Nowego Zakładu.


Na posiedzenia Komitetu stale była zapraszana i wielce była mu pomocną tow. Helena
Biernacka — członek egzekutywy POP w WFP, a jednocześnie pracownik etatowy Komitetu
Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Komitet rozpoczął działanie od opracowania memoriału do władz rządowych i partyjnych zawierającego głębokie uzasadnienie potrzeby budowy nowego zakładu z lokalizacją w Warszawie z uwagi także na to, że istniejący zakład posiada kadrę konstrukcyjną i produkcyjną z wieloletnim doświadczeniem w dziedzinie budowy pomp. Komitet pracował dwukierunkowo: po linii administracji przemysłowej, aby uzyskać przeniesienie zakładu z resortu rolno-spożywczego do resortu maszynowego oraz po linii partyjnej w celu uzyskanianowej lokalizacji dla fabryki w Warszawie.


Inżynier Janusz Walczyński walczył o nową siedzibę fabryki, a w latach 70. zmagał się z problemami przy budowie Domu Profilaktyczno-Wypoczynkowego w Złockiem.


Komitet, szczególnie w okresie początkowym, miał wiele kłopotów z pokonaniem stanowiska czynników resortowych, które brzmiało: nowa fabryka tak, ale w Siedlcach, w Łapach albo gdzie indziej, byle nie w Warszawie i nie na Żeraniu. Pomimo oporów ze strony władz centralnych budowa nowego zakładu została zatwierdzona.

W roku 1957 przedsiębiorstwo przejęte zostało przez Ministerstwo Przemysłu Ciężkiego w ramach Zarządu Ogólnego Budownictwa Maszynowego. Później — w ramach Zjednoczenia
Przemysłu Budowy Maszyn Ciężkich, a wreszcie — Zjednoczenia Przemysłu Budowy Urządzeń Chemicznych „Chemak” .

Życie organizacyjne w zakładzie rozszerzało się zgodnie z formą przyjętą w całym kraju.
Działała organizacja związkowa i partyjna. Powstał Samorząd Robotniczy. Byłem członkiem
pierwszych Rad Zakładowych i brałem w ich pracy czynny udział. Przez dwie kadencje byłem
przewodniczącym organu samorządowego — Rady Robotniczej.
Rok 1958. Zakład pod nazwą Warszawska Fabryka Pomp obchodził pięćdziesięciolecie
istnienia. To piąty jubileusz fabryki w ogóle, a pierwszy po upaństwowieniu.

Dla mnie były to ostatnie miesiące przez jubileuszem czterdziestolecia mojej pracy
w tym zakładzie.

Obchód jubileuszowy zorganizowany był nie 15 sierpnia, jak mówi data powstania, ale wcześniej — z okazji Święta Narodowego 22 Lipca. W sali świetlicowej Polskich Zakładów Optycznych urządzono akademię — uroczystą i przyjemną. Po przemówieniu dyrektora inż. Józefa Dolińskiego nastąpiła pierwsza w historii zakładu ceremonia nadania odznaczeń państwowych zasłużonym, długoletnim pracownikom.

Za zasługi na polu zawodowym i społecznym z rąk wiceministra Keya otrzymałem przyznany mi przez Radę Państwa PRL Złoty Krzyż Zasługi, a ponadto ustawową premię jubileuszową (dwumiesięczne pobory) oraz mieszkanie z puli resortu w Alejach Jerozolimskich 63/27. Tego dnia odznaczenia państwowe otrzymali jeszcze: inż. Szczepan Łazarkiewicz — Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski za trzy dziestodziewięcioletnią pracę zawodową i działalność społeczną, tow. Edward Czerwiński — Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski za trzydziestodziewięcioletnią pracę zawodową i działalność społeczną, Józef Krasnodębski — Odznakę Przodownika Pracy za długoletnią i sumienną pracę zawodową, Leopold Andrusiewicz, formierz — Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za trzydziestoośmioletnią pracę zawodową i społeczną. W imieniu odznaczonych miałem przyjemność złożyć podziękowanie władzom państwowym i zakładowym.


Projekt pompy pionowej dla warszawskiego ZOO przygotowany w 1949 roku – jeszcze w prywatnych Zakładach Mechanicznych inż. Stefana Twardowskiego.


 

Dostosowanie parametrów pomp do potrzeb instalacji – część II.


W pierwszej części artykułu stwierdzono, że w wielu przypadkach zachodzi potrzeba korygowania parametrów pomp celem lepszego dostosowania ich do wymagań układu pompowego.

W tym zakresie występują następujące, najczęściej stosowane, możliwości (podkreślmy jeszcze raz, że w tym miejscu mowa o jednorazowej korekcie parametrów pomp, a nie o ich ciągłej regulacji, o której wspomniano w części pierwszej):

  1. Redukcja średnicy wirników
  2. Zmiana kąta wylotowego łopatek
  3. Zmiana liczby stopni
  4. Zmiana prędkości obrotowej
  5. Wymiana pompy na inną
  6. Modernizacja pompy polegająca na zastosowaniu nowego układu przepływowego.

Ad 1. Jest to powszechnie stosowana metoda korygowania (obniżania) parametrów pomp, możliwa do zastosowania w ograniczonym zakresie. Optymalny punkt pracy pompy przesuwa się w taki sposób, że wydajność maleje w przybliżeniu proporcjonalnie do średnicy wirnika, a wysokość podnoszenia wraz z jej kwadratem. Redukcji średnicy wirnika towarzyszy pewien spadek sprawności, tym większy im większa jest redukcja. Można przyjąć, że spadek sprawności nie jest znaczący jeśli redukcja średnicy nie przekracza 10 % dla pomp z kierownicami łopatkowymi i 20 % dla pomp ze spirala. Tą metodą, bez znacznej szkody dla sprawności można zatem korygować parametry w zakresie 90-100% wydajności i 81-100% wysokości podnoszenia dla pomp z kierownicami oraz 80-100% wydajności i 64-100% wysokości podnoszenia dla pomp ze spiralą. (Są to orientacyjne, uśrednione zakresy dla całej populacji pomp. Szczegółowe dane dla poszczególnych typów pomp można uzyskać od ich producentów). Ponieważ koszt dokonania redukcji średnicy nie jest wysoki, bez skomplikowanych analiz można przyjąć założenie, że jest to optymalna metoda korekty parametrów pomp we wspomnianym wyżej, ograniczonym zakresie.


Ad2. Wysokość podnoszenia pompy można zwiększyć w zakresie kilku procent dokonując „podcięcia” łopatek od strony biernej na wylocie z wirnika, co zwiększa kąt wylotowy strugi. Zabieg taki nie ma znacznego wpływu na sprawność pompy. Wadą tej metody jest to, że musi być ona wykonywana dość prymitywnymi metodami ślusarskimi, a ponadto pocienienie łopatki na wylocie na dłuższą metę może skrócić żywotność wirnika, w przypadku pompowania mediów zawierających ciała stałe, które „wygładzają” wylotową część łopatki.


Ad 3. W pompach wielostopniowych wysokość podnoszenia zmienia się proporcjonalnie do liczby stopni przy niezmienionej optymalnej wydajności. Jeśli zatem korekta parametrów pompy wielostopniowej ma polegać na znacznej zmianie wysokości podnoszenia przy ustalonej wydajności to jest to metoda odpowiednia w tym celu. Pompę można albo całkowicie skrócić zmniejszając liczbę stopni i stosując odpowiednio krótszy wał i śruby ściągowe, albo zachować jej wymiary przyłączeniowe zastępując wewnątrz usunięte stopnie tulejami prowadzącymi ciecz na kolejne stopnie. Jeśli pompa nie posiadała maksymalnej, dopuszczalnej liczby stopni to można ją rozbudować do większej liczby stopni, co oczywiście wymaga zastosowania nowego wału i śrub ściągowych.


Ad 4. Zmiana prędkości obrotowej jest powszechnie stosowana jako metoda regulacji, ale można ją także rozpatrywać jako sposób na jednorazową korektę parametrów. Parametry optymalnego punktu pracy zmieniają się tak, że wydajność jest proporcjonalna do prędkości obrotowej, a wysokość podnoszenia zmienia się z kwadratem prędkości obrotowej. Istotne jest to, że w bardzo szerokim zakresie zmiana prędkości nie powoduje pogorszenia sprawności, w wyniku czego zakres stosowalności tej metody jest szerszy niż w przypadku redukcji średnicy wirnika. Technicznie zmianę prędkości obrotowej najłatwiej zrealizować w przypadku pomp napędzanych przez przekładnię poprzez zmianę jej przełożenia. Jednak również w przypadku pomp napędzanych bezpośrednio od silnika można to osiągnąć przez zastosowanie przetwornika częstotliwości, który w takim przypadku nie jest wykorzystywany do płynnej regulacji prędkości, lecz do jednorazowej zmiany. Wadą takiego rozwiązania jest koszt przetwornika, aczkolwiek przy obecnej tendencji do spadku cen tych urządzeń rozwiązanie to może się okazać celowe nawet w zastosowaniu do jednorazowej korekty, szczególnie dla niższych napięć zasilania. Analizując takie rozwiązanie należy pamiętać, że w falowniku oraz w silniku pracującym przy niższej częstotliwości powstają dodatkowe straty energii. Zaletą jest natomiast fakt, że możliwe są dalsze korekty jeśli w przyszłości przewiduje się kolejne zmiany wymaganych parametrów. Zmiana prędkości obrotowej w górę jest możliwa tylko w takim zakresie, w jakim nie przekroczy to możliwości wytrzymałościowych elementów pompy, w związku ze wzrostem ciśnienia i poboru mocy. W każdym przypadku zmieniając prędkość obrotową należy się skonsultować z producentem pompy, gdyż zmiana taka może spowodować problemy ruchowe (np. rezonans przy pracy z prędkością krytyczną, problemy z nośnością łożysk ślizgowych, pracą uszczelnień itp.).


Ad. 5. Wymiana pompy na nową o innych, odpowiadających aktualnym wymaganiom parametrach jest rozwiązaniem oczywistym, lecz zazwyczaj kosztownym. Z tego względu wyjście takie nie jest zazwyczaj stosowane w przypadkach, które da się rozwiązać innymi, tańszymi metodami. Podejmując decyzję, należy mieć jednak na uwadze fakt, że zakup nowej pompy jest rozwiązaniem długofalowym, gdyż jej eksploatacja przy właściwie prowadzonej polityce remontowej będzie możliwa przez kilkadziesiąt lat. Natomiast dokonywanie różnego rodzaju zabiegów i modernizacji na pompie w znacznym stopniu wyeksploatowanej jest rozwiązaniem na znacznie krótszą metę, gdyż jest stan techniczny (zmęczenie materiału, degeneracja pasowań po licznych regeneracjach, stopień skorodowania i „wypłukania” elementów) może uniemożliwić utrzymanie jej w eksploatacji przez dłuższy okres. Zatem, ze względu m.in. na niezawodność pracy i kosztu utrzymania pompy w eksploatacji zakup pompy nowej powinien być brany pod uwagę jako realna alternatywa, szczególnie gdy wymagana zmiana parametrów jest znaczna.


Ad 6. Modernizacja pompy polegająca na zachowaniu istniejących korpusów pompy i zaprojektowaniu nowego układu przepływowego wydaje się interesującą alternatywą dla zakupu pompy nowej, gdyż pozwala uzyskać parametry hydrauliczne odpowiadające zmienionym potrzebom przy wykorzystaniu elementów pompy istniejącej i bez konieczności dokonywania zmian w zabudowie na miejscu pracy.

Metoda taka ma też jednak słabsze strony:

a)    Jeśli zachowane mają być korpusy pompy, to zakres możliwej korekty parametrów jest ograniczony. Prędkości przepływu (związane z wydajnością) w króćcach, elementach doprowadzających i odprowadzających podlegają pewnym ograniczeniom projektowym i nie mogą być zmieniane w zbyt szerokim stopniu bez szkody dla sprawności pompy

b)    Powierzchnie korpusów po pewnym okresie eksploatacji są skorodowane i wypłukane. Ma to niewielki wpływ na sprawność pompy wielostopniowej o znacznej wysokości podnoszenia, lecz w znacznym stopniu wpływa niekorzystnie na sprawność pomp o znacznej wydajności w stosunku do wysokości podnoszenia, takich jak pompy diagonalne lub dwustrumieniowe, gdyż w takim przypadku straty przepływu (związane z chropowatością powierzchni) w elementach odprowadzających ciecz stanowią istotny procent wysokości podnoszenia. Regeneracja tych powierzchni jest kłopotliwa, a stosowanie powłok poprawiających gładkość na silnie zdegradowane powierzchnie nie gwarantuje trwałości ich przylegania. W wyniku tego pompa, nawet jeśli posiada nowy, wysokosprawny układ przepływowy traci na sprawności w stosunku do pompy nowej.

c)    Jak wspomniano przy omawianiu p. 5, żywotność tak zmodernizowanej pompy będzie ograniczona na skutek wyeksploatowania elementów.

d)    W odróżnieniu od pompy nowej lecz znanej na rynku, której parametry są znane, parametry uzyskane z układu przepływowego projektowanego od podstaw dla konkretnego przypadku, są obarczone niepewnością. Metody projektowania hydraulik pomp nie są w pełni precyzyjne, zależne są w pewnym stopniu od doświadczenia i intuicji konstruktora. Nawet najlepsi projektanci układów przepływowych nie zawsze za pierwsza próbą „trafiają” w oczekiwane parametry.

e)    Modernizacja polegająca na zaprojektowaniu nowego układu przepływowego nie jest zabiegiem tanim. Pomijając koszty samego projektu (które zależą od tego na ile doświadczony konstruktor wycenia swoją wiedzę) należy pamiętać, ze wymaga to wykonania omodelowania dla wirnika i zestawu kierownic. Rynkowy koszt takiego omodelowania jest na poziomie kilkudziesięciu tysięcy złotych, co wyklucza opłacalność indywidualnego zaprojektowania układu przepływowego do pompy o umiarkowanej cenie. Biorąc pod uwagę fakt, że jak wspomniano wyżej, zaprojektowanie wysokosprawnego układu przepływowego o zadanych parametrach wymaga zazwyczaj wykonania i przebadania kilku wersji koszt omodelowania wymaga pomnożenia razy kilka.

f)     Omodelowanie układu przepływowego zajmuje znaczną objętość, co powoduje że koszt jego magazynowania jest istotny. Zachodzi zatem obawa, czy omodelowanie układu przepływowego zaprojektowanego dla indywidualnego przypadku będzie dostępne po latach, kiedy zajdzie potrzeba wymiany części przepływowych. Obawa ta nie zachodzi w przypadku pomp produkowanych seryjnie.

g)    Należy brać też pod uwagę aspekt formalno-prawny. Zmiana układu przepływowego powoduje na tyle znaczące zmiany parametrów pompy (ciśnienie, siły osiowe, prędkości krytyczne drgań) że pompa nie może być po modernizacji eksploatowana na podstawie dokumentów, na jakich wprowadzono ją do ruchu. Modernizacja wymaga zatem opracowanie na nowo analizy zagrożeń, deklaracji zgodności z normami itp. zgodnie z wymogami obowiązującego systemy oceny bezpieczeństwa maszyn. Powoduje to zwiększenie kosztów modernizacji.


Mając do dyspozycji sześć wspomnianych, podstawowych metod korekty parametrów pomp (oraz w niektórych przypadkach inne, niestandardowe sposoby nadające się do szczególnych okoliczności) stajemy przed koniecznością dokonania wyboru. Wybór ten powinien wynikać z analizy techniczno-ekonomicznej co jest stwierdzeniem oczywistym, lecz trudnym do zrealizowania w praktyce. Rzetelna analiza tego rodzaju jest w praktyce trudna z powodów zarówno technicznych jak i ekonomicznych. Od strony technicznej nie da się w pełni przewidzieć uzyskanych efektów, np. dlatego, że nie wiadomo z góry jaką sprawność uzyska zmodernizowana pompa (często przyjmuje się w tym zakresie nadmiernie optymistyczne założenia) ale również dlatego, że sprawności poszczególnych egzemplarzy pomp tego samego rodzaju zgodnie z obowiązującymi normami mogą się pomiędzy sobą różnić o kilka procent w ramach dopuszczalnych tolerancji. Od strony ekonomicznych nie jest ustalona ogólnie obowiązująca metodologia oceny takich przypadków.


W ostatnim czasie popularność zdobywa tzw. metoda LCC (life Cycle Cost), która opiera się na poszukiwaniu rozwiązania dającego najniższą sumę kosztów inwestycji oraz kosztów eksploatacji. Jest to metoda słuszna co do zasady lecz jej zastosowanie też pozwala na pewną dowolność (np. nie jest ustalone w jakim okresie należy brać pod uwagę koszty eksploatacji – wzięcie krótszego preferuje rozwiązania o niskich nakładach inwestycyjnych lecz dające mniejsze efekty w eksploatacji, a przyjęci dłuższego okresu odwrotnie; nie jest jasne jaką stopę dyskonta brać przy uwzględnianiu kosztów w odległych latach itp.). Odpowiednio manipulując w/w parametrami można uzyskiwać różne rezultaty. Autorowi znane są przypadki wybitnie nierzetelnych analiz, na przykład takie, w których efekty w zakresie sprawności uzyskane w rezultacie modernizacji odnoszono do sprawności istniejącej, wyeksploatowanej pompy obniżonej w stosunku do pompy nowej o kilkanaście procent, nie biorąc pod uwagę, że o wiele lepsze efekty można było uzyskać zastępując wyeksploatowaną pompę nową, bez żadnej modernizacji. Co gorsza, weryfikacja uzyskanych efektów w praktyce też nie jest prosta, gdyż powszechnie wiadomo, że dokonywanie pomiarów parametrów pomp w warunkach przemysłowych często obarczone jest poważnymi błędami (np. ze względu na problemy z precyzyjnym pomiarem wydajności).


Powyższych uwag dotyczących trudności w praktycznym dokonaniu wyboru optymalnej metody korekty parametrów nie należy rozumieć w tym sensie, że jest to niemożliwe. Z całą pewnością w wyniku rzetelnej analizy, np. prowadzonej metodą LCC, da się wyeliminować sposoby korekty całkowicie nieuzasadnione w danym przypadku. Trudności mogą powstać w przypadku oceny metod zbliżonych co do spodziewanych efektów, różniących się na poziomie kilku procent, gdyż te różnice mogą się mieścić w marginesie błędów i przybliżeń w przyjętych założeniach.


W podsumowaniu, w celu uzyskania postępu w ograniczaniu energochłonności pomp, można zalecić następujące zasady postępowania:

1. Należy zacząć od ogólnego audytu układu pompowego, mającego na celu ocenę czy w ogóle istnieje, a jeśli tak to jaki, potencjał do uzyskania oszczędności.

2. Dalszą uwagę należy skoncentrować na przypadkach, w których z ogólnej oceny wynika, że pompy są niedopasowane do wymagań, co powoduje ich pracę z obniżoną sprawnością, i w których jest perspektywa na uzyskanie oszczędności w wyniku korekty parametrów

3. Należy rozważyć wszystkie możliwości (np. sześć wymienionych powyżej) i nie odrzucać a priori żadnej z nich lecz wszystkie poddać ocenie np. metodą LCC

4. Dobra praktyka polega na tym, że po to aby ocena była obiektywna, firma która dokonuje oceny i wyboru możliwych metod nie powinna być zainteresowana w ich realizacji. Jeśli firma proponująca pewne rozwiązanie sama dokonuje jego porównania techniczno-ekonomicznego z innymi wariantami to zachodzi obawa, że taka analiza ma to charakter bardziej marketingowy niż merytoryczny. Ze względu na to, że założenia przyjmowane na wstępie do tego rodzaju analiz mają zawsze charakter upraszczający i w pewnym zakresie intuicyjny celowe jest zasięgniecie opinii innej, niezależnej instytucji, która zweryfikuje przyjęte założenia.

5. Inwestor, dokonując wyboru na podstawie wyników analizy nie powinien korzystać z wniosków bezkrytycznie lecz powinien zapoznać się z założeniami przyjętymi stanowiącymi podstawę do analizy celem upewnienia się czy założenia te są dopuszczalne w konkretnym przypadku. Wskazane jest przeprowadzenie rachunku symulacyjnego mającego na celu sprawdzenie, jak zmiany w założeniach wpływają na wyniki analizy.

6. W wyniku analiz należy odrzucić rozwiązania wyraźnie niewłaściwe. Jeśli pozostanie do wyboru grupa rozwiązań, różniących się efektami w niewielkim zakresie (w granicach dokładności metody) można wziąć pod uwagę dodatkowe czynniki nie uwzględniane zazwyczaj w typowej analizie techniczno-ekonomicznej, takie jak renoma wykonawcy bądź ryzyko uzyskania efektów odmiennych od zakładanych.


Dr inż. Grzegorz Pakuła

 

Dostosowanie parametrów pomp do potrzeb instalacji. – część I.


Powszechnie znany jest fakt, że każda pompa pracująca przy stałej prędkości obrotowej osiąga parametry wynikające z jej charakterystyki, tzn. przy określonej wydajności wytwarza określoną wysokość podnoszenia i osiąga określoną sprawność, z których to parametrów wynika pobór mocy. Aczkolwiek pompa może pracować przy każdej kombinacji parametrów wynikających z charakterystyki to prawidłowo pracuje jedynie w pobliżu tzw. parametrów nominalnych, to znaczy takich na jakie została zaprojektowana. W tym zakresie pompa osiąga najwyższą sprawność. Im bardziej rzeczywisty punkt pracy pompy oddala się od punktu nominalnego tym bardziej sprawność rożni się na niekorzyść od maksymalnej, a ponadto pojawiają się inne niekorzystne zjawiska w postaci zwiększonego poziomu drgań i hałasu. To, w jakim punkcie swojej charakterystyki pracuje pompa zależy od jej współpracy z układem, w którym jest zainstalowana – punkt pracy pompy wypada bowiem przy takiej wydajności, przy której charakterystyka pompy przetnie się z charakterystyką układu pompowego. Prawidłowy dobór pompy polega zatem na dokładnym obliczeniu i narysowaniu charakterystyki układu pompowego, a następnie na znalezieniu takiej pompy, której charakterystyka przetnie się z charakterystyką układu w zakresie optymalnych sprawności.


Pomimo tego, że powyższe stwierdzenia powinny być oczywiste dla każdego inżyniera mechanika, w praktyce wiele pomp dobranych jest nieprawidłowo, na skutek czego pracują one ze sprawnością znacznie niższą niż możliwa do uzyskania. Fakt ten wynika nie tylko z własnych obserwacji autora lecz potwierdzony jest badaniami tak uznanych instytucji jak amerykański Hydraulic Institute czy europejskie stowarzyszenie producentów pomp Europump. Z ich szacunków wynika, że w rezultacie poprawy jakości doboru pomp do układów pompowych można uzyskać do 40% oszczędności energii, a zatem znacznie więcej niż z podnoszenia sprawności samych pomp. W tym ostatnim zakresie możliwości postępu są ograniczone, gdyż obecnie konstrukcje pomp są na tyle dopracowane, że w wyniku dalszego rozwoju metod projektowania i technologii wytwarzania pomp nie należy spodziewać się wzrostu sprawności większego niż kilkuprocentowy. (Stwierdzenie to dotyczy prawidłowo zaprojektowanych pomp produkowanych przez poważnych producentów, co nie wyklucza istnienia na rynku pomp złej jakości, które ze względów energetycznych powinny ulec zastąpieniu przez produkty o odpowiednim standardzie technicznym).


W zakresie doboru pomp do układu należy rozróżnić dwie jakościowo odmienne sytuacje:

1. Stały punkt pracy, czyli sytuacja w której wymagane przez układ parametry nie zmieniają się. W takim przypadku nie ma technicznych powodów aby pompa pracowała poza swoim optymalnym zakresem, a jeśli tak jest to oznacza to błąd w sztuce inżynierskiej, który wymaga korekty jedną z metod, o jakich mowa w dalszej części tekstu.

2. Parametry okresowo zmienne na skutek zmiennego zapotrzebowania układu (w okresie dobowym, w zależności od pór roku itp.). Jeśli zachodzi taka sytuacja to nie jest technicznie możliwe aby pompa przy stałych obrotach pracowała optymalnie w każdej sytuacji. Można co najwyżej minimalizować straty dobierając pompę na najczęściej występującą kombinację parametrów. Aby uzyskać poprawę jakości doboru potrzebna jest pewna metoda regulacji parametrów pompy. Wspomniane wyżej dane, mówiące o potencjalnych możliwościach dotyczących uzyskania do 40 % oszczędności energetycznych w układach pompowych dotyczą w pierwszym rzędzie stosowania lepszych metod regulacji, gdyż możliwość uzyskania oszczędności tego rzędu w przypadku stałego punktu pracy zachodzi jedynie w rzadkich przypadkach rażąco błędnego doboru.


Istnieją cztery najbardziej znane metody regulacji parametrów, z których każda posiada mocne i słabe strony (wymieniono tu jedynie metody mające zastosowanie do różnych typów pomp, pominięto natomiast metody znajdujące zastosowanie jedynie w specyficznych rozwiązaniach konstrukcyjnych, jak np. regulacja przez zmianę kąta ustawienia łopat w pompach śmigłowych lub przez kierownicę prerotacyjną):

a) Regulacja przez dławienie zaworem po stronie tłocznej – nie wymaga wysokich nakładów inwestycyjnych lecz nie przynosi dobrych efektów energetycznych. Najlepiej nadaje się do pomp i układów pompowych o płaskich charakterystykach oraz dla pomp o rosnącej charakterystyce mocy.

b) Regulacja przez upust – nadaje się wyłącznie dla pomp o poborze mocy malejącym z wydajnością (np. pompy śmigłowe i niektóre diagonalne).

c) Regulacja przez zmianę prędkości obrotowej – wymaga znaczących nakładów inwestycyjnych lecz stwarza potencjał do znacznych oszczędności energetycznych w stosunku np. do regulacji dławieniowej. Najlepsze efekty daje w przypadku układów pompowych gdzie wysokość strat dominuje nad wysokością statyczną (np. w układach obiegowych) natomiast słabiej się nadaje do sytuacji gdy dominuje wysokość statyczna (np. zmiana wydajności przy utrzymaniu stałego, wysokiego ciśnienia na tłoczeniu).

d) Regulacja przez zmianę liczby pomp pracujących równolegle (nie jest to metoda regulacji pojedynczej pompy lecz całej pompowni) – zaletą tej metody jest niski koszt, natomiast wadą to, że pompy o mniejszych wydajnościach z reguły mają sprawności gorsze niż jedna większa pompa je zastępująca. Metoda ta najlepiej nadaje się do sytuacji, w której należy uzyskać wydajność pompowni zmieniającą się w znacznym zakresie przy utrzymaniu w przybliżeniu stałego ciśnienia w kolektorze tłocznym.


Pomimo tego, że jak wspomniano, optymalizacja sposobu regulacji zawiera w sobie największy potencjał dla oszczędności energetycznych, kwestia ta nie będzie tu omawiana, gdyż wymaga to znacznie więcej miejsca niż pozwalają na to ramy niniejszego artykułu. Kwestie regulacji podsumujemy stwierdzeniem, że jest to sprawa bardzo istotna z punktu widzenia energetycznego i w każdym wypadku wymaga wyboru indywidualnego, optymalnego rozwiązania (na ogół spośród w/w czterech możliwości).


W dalszej części skoncentrujemy się na prostszej kwestii doboru pomp na stały punkt pracy. Na wstępie należy zdać sobie sprawę skąd biorą się przypadki nieprawidłowego doboru w takiej, stosunkowo prostej od strony teoretycznej i dobrze znanej sytuacji.

Można wyróżnić następujące, zasadnicze powody:

1. Prosty błąd doboru. – W przypadku dużych inwestycji pompy często traktowane są jako drugorzędne maszyny pomocnicze i z tego powodu ich doborowi nie poświęca się tyle uwagi co najważniejszym urządzeniom. Projektantami dużych instalacji są z reguły specjaliści od danego procesu technologicznego, którzy nie zawsze w dostatecznym stopniu rozumieją problematykę pompową i nie zawsze korzystają z konsultacji specjalistów z tej dziedziny. Jeśli realizacja dużej inwestycji odbywa się w systemie „pod klucz” to producent pomp rzadko jest generalnym wykonawcą (uczestnikiem przetargu) i z tego powodu ma ograniczone możliwości dokonania ustaleń z użytkownikiem.

2. Nadmierna ostrożność. – Pomimo tego, że metody obliczania charakterystyki układu są teoretycznie znane, to istnieje jednak zakres niepewności w szacowaniu oporów przepływu. Z tego powodu, aby uniknąć sytuacji, ze pompa nie da oczekiwanej wydajności, projektanci z reguły dobierają ją z pewnym nadmiarem wysokości podnoszenia. Jeśli zapas ten jest nadmierny to pompa „ucieka” na wyższe wydajności wychodząc z optymalnego zakresu pracy.

3. Zmiana zapotrzebowania – Na przestrzeni lat wymagane parametry mogą się zmienić w stosunku do założeń projektowych. Dla przykładu, taka sytuacja jest typowa dla sieci wodociągowych i ciepłowniczych, w których na skutek rozwoju miast i zmian w technologii zachodzą znaczne zmiany w zakresie parametrów wymaganych od pomp.

4. Optymalizacja układu – Należy podkreślić, że jedną z podstawowych możliwości oszczędzania energii na pompowanie jest optymalizacja układów pompowych polegająca na redukcji strat. Może to polegać na eliminacji elementów powodujących zbędne dławienie (odcinki rurociągów o zbyt niskiej średnicy, nieprawidłowa armatura) lub wprowadzaniu nowych technologii (np. filtry lub wymienniki ciepła o mniejszych stratach ciśnienia). Paradoksalnie, wprowadzanie takich zmian prowadzących do oszczędności zużycia energii powoduje, że pompy w instalacji mogą się znaleźć poza zakresem optymalnej pracy, gdyż dysponują nadmiarem wysokości podnoszenia. Aby w pełni wykorzystać możliwości oszczędzania energii wynikające z redukcji oporów należy zatem dokonać modyfikacji parametrów pompy.


Jeśli zatem, z jakiejkolwiek przyczyny, mamy do czynienia z sytuacją, że parametry pompy nie odpowiadają wymaganiom układu to w celu poprawy sprawności pompowania należy dokonać korekty ich parametrów.

Stosowane w tym celu metody zostaną przedstawione w drugiej części artykułu.


Dr inż. Grzegorz Pakuła

Bieżąca obsługa pomp.


Rady dotyczące bieżącej obsługi pomp można by w zasadzie sprowadzić do zalecenia zapoznania się z Instrukcją Użytkowania konkretnego egzemplarza i do podkreślenia konieczności stosowania się do niej. Nie umniejszając znaczenia przestrzegania Instrukcji można pokusić się o sformułowanie kilku ogólnych uwag mających zastosowanie do bieżącej obsługi pomp niezależnie od ich konstrukcji

Współczesne pompy są tak budowane, że wymagania w zakresie bieżącej obsługi są minimalne. Bieżąca obsługa sprowadza się praktycznie do monitorowania parametrów pracy w celu uchwycenia odstępstw od poziomu nominalnego. W zasadzie jedynym węzłem konstrukcyjnym potrzebującym stosunkowo częstej obsługi jest dławnica sznurowa, która wymaga regulacji wycieku, co realizuje się przez dociąganie bądź luzowanie śrub mocujących dławik dociskający szczeliwo. Prawidłowo wyregulowana dławnica powinna posiadać kroplowy wyciek (rzędu kilku kropli na minutę) co jest wymagane dla zapewnienia smarowania i chłodzenia powierzchni tulei współpracującej ze szczeliwem. Zbyt silne dociśnięcie dławika powodujące całkowite wstrzymanie wycieku skutkuje przegrzaniem i uszkodzeniem dławnicy. Należy dbać o właściwe uchwycenie i odprowadzenie wycieku (z reguły przez przewód podłączony do dolnej części korpusu dławnicy), gdyż woda rozlewająca się wokół pompy sprzyja korozji. Jeśli nadmiernego wycieku nie da się ograniczyć przez dalsze dokręcanie dławika konieczna jest wymiana sznurów uszczelniających. Jest to z reguły możliwe bez demontażu pompy, choć bywa kłopotliwe. Najpierw należy usunąć zużyte szczeliwo. Wyciągnięcie najgłębiej umieszczonych sznurów można zrealizować korzystając za specjalnych narzędzi w postaci elastycznych pręcików zakończonych gwintem służącym do wkręcenia w szczeliwo. Nowe sznury uszczelniające należy zakładać w postaci odcinków o długości odpowiadającej obwodowi wału. Niedopuszczalne jest spiralne nawijanie szczeliwa na wał. Miejsca łączenia końców kolejnych odcinków należy sytuować po przeciwnych stronach wału. Po wymianie szczeliwa dławnicy nie należy od razy mocno dociągać lecz pozostawić początkowo zwiększony wyciek, a następnie stopniowo go ograniczać. Wymiana szczeliwa nie przyniesie oczekiwanego skutku jeśli powierzchnia tulei jest zbyt zniszczona (nierównomiernie wytarta, skorodowana itp.) W takim przypadku należy tuleję wymienić, co z reguły wymaga już częściowego demontażu pompy.


 W odróżnieniu od tradycyjnych dławnic sznurowych coraz częściej stosowane mechaniczne, ślizgowe uszczelnienia wału nie wymagają z reguły żadnej bieżącej obsługi. Ich eksploatacji ogranicza się do obserwacji wycieku, który powinien być niewidoczny.Gdy się pojawi konieczna jest naprawa uszczelnienia, co ze względu na precyzję tego urządzenia najlepiej powierzyć serwisowi producenta. Uszczelnienia mechaniczne są jednak w porównaniu z dławnicami sznurowymi bardziej wrażliwe na niekorzystne warunki pracy. Zwiększone drgania wału zwiększają prawdopodobieństwo awarii uszczelnienia mechanicznego dlatego eksploatując pompy wyposażoną w takie uszczelnienia należy kontrolować i ograniczać poziom drgań. Ponadto, uszczelnienia mechaniczne łatwo ulegają awarii przy pracy na sucho, dlatego przed rozruchem pompa wymaga starannego odpowietrzenia.

Obsługa łożysk sprowadza się do utrzymywania właściwego poziomu czynnika smarującego (smaru stałego lub oleju) oraz do jego wymiany z częstotliwością zalecaną przez producenta. Zarówno zbyt niski jak i zbyt wysoki poziom czynnika smarującego prowadzi do niewłaściwej pracy łożysk objawiającej się wzrostem temperatury. Ważne jest też utrzymanie czystości czynnika smarującego co wymaga kontroli uszczelnień komory łożyskowej zainstalowanych w miejscu gdzie wychodzi z niej wał. Niedopuszczalne jest eksploatowanie pompy, na którą leje się woda lub która znajduje się w warunkach nadmiernego zapylenia, gdyż grozi to po pewnym czasie uszkodzeniem uszczelnień komory łożyskowej a w konsekwencji samych łożysk.


W trakcie eksploatacji ważna jest kontrola stanu zainstalowania pompy obejmująca kontrolę dociągnięcia śrub oraz kontrole osiowania z silnikiem. Ten ostatni zabieg powinien być przeprowadzany okresowo gdyż początkowe, prawidłowe wyosiowanie pompy i silnika może ulec pogorszeniu w trakcie eksploatacji. Poluzowanie śrub mocujących pompę do fundamentu prowadzi do zwiększenia poziomu drgań, a poluzowanie śrub mocujących rurociąg ssawny do kołnierza pompy grozi jej zapowietrzeniem.

W trakcie eksploatacji należy sprawdzać drożność orurowania doprowadzającego wymagane media (np., woda chłodząca łożyska, ciecz zaporowa do uszczelnienia, odprowadzenie wody spod tarczy odciążającej) oraz zadbać aby media te były dostarczane z wymaganym natężeniem przepływ

W trakcie eksploatacji ważne jest monitorowanie parametrów pracy pompy. Zwiększenie poboru mocy (lub prądu silnika) o ile nie jest związanie ze zmianą wydajności zawsze stanowi sygnał o nieprawidłowościach, może być np. oznaką przycierania wewnętrznych elementów pompy. Podobnie, sygnałem alarmowym jest wzrost temperatury łożysk. Najczęstszą przyczyna jest w tym przypadku niewłaściwa ilość czynnika smarującego, ale wzrost temperatury może też wynikać z nadmiernego obciążenia łożysk (np. na skutek braku osiowości pompy i silnika lub na skutek pracy przy parametrach mocno różniących się od nominalnych) albo może świadczyć o pogarszającym się stanie technicznym łożysk.


Należy też monitorować parametry hydrauliczne pompy tzn. wydajność i wysokość podnoszenia. Jeśli ulegają one zmianie, a nie wynika to ze zmiany w układzie pompowym (jak np. wzrost oporów przepływu spowodowany przymknięciem zaworów) to jest to objaw niepokojący, wskazujący z reguły na problem techniczny. Pompa powinna pracować jak najbliżej swoich parametrów nominalnych, gdyż praca z dala od nich powoduje wzrost drgań i hałasu, co przyspiesza zużycie węzłów konstrukcyjnych, a szczególnie łożysk. Ważna jest również obserwacja ciśnienia na ssaniu gdyż jego nadmierny spadek świadczy o niebezpieczeństwie wystąpienia kawitacji. Przyczynami mogą być zbyt niski poziom cieczy w zbiorniku ssawny, zatkany kosz ssawny lub rurociąg ssawny albo zbyt wysoka wydajność pompy.


Dr inż. Grzegorz Pakuła

 

Analiza sprawności układu pompowego jako podstawa planowania remontów pomp.


I. Wprowadzenie.

Planowanie remontów pomp wymaga znalezienia odpowiedzi na dwa zasadnicze pytania:
1. W jakim momencie pompa powinna zostać skierowana do remontu?
2. Jakie parametry po remoncie pompa powinna uzyskać?

W znalezieniu odpowiedzi na powyższe pytania pomocna jest analiza energetyczna układu pompowego oparta o badanie sprawności eksploatacyjnej pomp. Poziom tej sprawności zależy nie tylko od konstrukcji i jakości wykonania pompy ale także od jakości doboru pompy do układu pompowego. Sprawność energetyczna pompy jest ponadto funkcją czasu ze względu na pogarszanie się stanu technicznego w trakcie eksploatacji.


II. Planowanie remontów pomp na podstawie monitoringu energochłonności.
Prewencyjne planowanie remontów pomp ma na celu wykonanie remontu przed wystąpieniem poważnej awarii, co sprzyja ograniczeniu kosztów remontu i zapobiega awaryjnym przestojom instalacji. Planowanie takie oparte jest zazwyczaj o jedną z dwu najczęściej stosowanych metod:

1. Planowanie w oparciu o ilość godzin pracy
2. Planowanie w oparciu o monitoring parametrów technicznych

Pierwsza metoda polega na stosowaniu okresów międzyremontowych ustalonych na podstawie zaleceń producenta bądź na podstawie własnych doświadczeń użytkownika. W niektórych przypadkach okres remontowy pompy wynikać może z okresu remontowego instalacji, w jakiej pompa pracuje. Taka sytuacja może mieć miejsce m.in. dla pomp pracujących w blokach energetycznych, kiedy to remont pompy przeprowadza się w okresie remontu całego bloku, zaplanowanego ze względu nie na stan techniczny pompy, lecz pozostałych maszyn i urządzeń
Jest to metoda prosta co do zasady i nie wymaga ponoszenia kosztów na układy monitoringu lecz z reguły konserwatywna, to znaczy prowadząca zazwyczaj do przeprowadzania remontów z większą częstotliwością niż wynika to z faktycznego stanu technicznego pompy.
W celu precyzyjnego ustalenia momentu, w którym remont jest wymagany stosuje się metody planowania oparte o monitoring parametrów ruchowych pompy. W energetyce obejmuje to zazwyczaj monitoring poziomu drgań i/lub temperatur określonych węzłów konstrukcyjnych pompy.
Możliwa, a nawet prawdopodobna jest jednak sytuacja, kiedy pompa znajduje się w dobrym stanie ruchowym, tzn. wykazuje akceptowalny poziom drgań i temperatur lecz posiada obniżoną sprawność energetyczną. Takie przejawy zużycia technicznego pompy jak zwiększenie chropowatości kanałów przepływowych na skutek korozji, powiększenie szczelin uszczelniających, wynikająca ze zużycia zmiana kątów wylotowych łopatek, nie dają często niekorzystnych objawów ruchowych w postaci drgań, powodują natomiast znaczące obniżenie sprawności. W takiej sytuacji wskazane jest przeprowadzenie remontu pomimo występowania sprawności ruchowej pompy, ze względu na redukcję kosztu zużywanej energii.


W Grupie Powen-Wafapomp SA przeprowadzono pomiary energetyczne pomp zasilających skierowanych do remontu jeszcze przed jego wykonaniem, co miało na celu stwierdzenie w jakim stopniu sprawność ulegać może obniżeniu w trakcie eksploatacji. Niektóre egzemplarze pomp zasilających, dla których sprawność pomp nowych powinna przekraczać 80 % nadchodziły do remontu ze sprawnością na poziomie 70%. Spowodowane to było znacznym wyeksploatowaniem lub niewłaściwie przeprowadzonym poprzednim remontem.
Przykładowo, dla pompy pracującej na parametrach Q = 450 m3/ h, H =1800 m, i przy temperaturze wody, dla której ciężar właściwy wynosi 9400 N/ m3 taka dziesięcioprocentowa obniżka sprawności oznacza wzrost poboru mocy o ok. 380 kW. Przyjmując koszt kilowatogodziny na poziomie 30 groszy oraz zakładając 8000 godzin pracy w ciągu roku można obliczyć, że koszt zwiększonego zużycia energii jest na poziomie 900 tys. zł rocznie. Jest to suma znacznie przewyższająca koszt remontu kapitalnego pompy tego typu.
Przykład ten wskazuje, iż warto skierować pompę do remontu gdy jej sprawność uległa pogorszeniu, nawet przy zachowaniu sprawności ruchowej, gdyż koszt remontu zwróci się w postaci zmniejszonego zużycia energii do napędu.


W praktyce aby ustalić optymalny moment, w jakim pompa powinna być skierowana do remontu wystarczy rejestrować ilość przepompowanych metrów sześciennych oraz ilość kilowatogodzin zużytych do napędu pompy. Można przyjąć, że koszt eksploatacji pompy składa się z dwu głównych składników: kosztu remontów oraz kosztu zużywanej energii (pozostałe koszty, jak np., koszt obsługi są niższego rzędu). Należy w trakcie eksploatacji monitorować jak oba te składniki wpływają na koszt przepompowania metra sześciennego. Jeśli podzielić koszt remontu (który można traktować w przybliżeniu jako stały) przez ilość metrów sześciennych przepompowanych od czasu poprzedniego remontu to uzyskamy koszt remontu na metr sześcienny. Wartość ta zmniejsza się podczas eksploatacji wraz ze wzrostem ilości przepompowanej cieczy. Jeśli monitoruje się ilość energii zużytej do napędu pompy, to mnożąc ją przez cenę jednostki energii oraz dzieląc przez ilość przepompowanych metrów sześciennych uzyskamy średni koszt energii na przepompowany metr sześcienny. Wartość ta wzrasta w trakcie eksploatacji ze względu na pogarszanie sprawności w związku z postępującym pogarszaniem się stanu technicznego pompy. Zsumowanie kosztu remontu i kosztu energii daje całkowity koszt przepompowania metra sześciennego. Wartość ta w trakcie eksploatacji początkowo spada ze względu na malejący składnik remontowy, ale w pewnym momencie zaczyna wykazywać wzrost ze względu na wzrastający koszt energii. Z punktu widzenia ekonomii korzystne jest skierowanie pompy do remontu z chwilą stwierdzenia wystąpienia takiego wzrostu, nawet jeśli pompa nadal wykazuje sprawność ruchową.


Powyższy sposób ustalanie optymalnego momentu skierowania pompy do remontu jest właściwy przy dwu założeniach. Po pierwsze, iż pompa pracuje na w przybliżeniu stałych parametrach, gdyż w innym wypadku zmiana zużycia energii może wynikać nie z pogorszenia sprawności lecz ze zmiany parametrów. Po drugie, że remont spowoduje odtworzenie sprawności początkowej pompy, gdyż w innym wypadku nakłady poniesione na remont nie zostaną odzyskane w postaci oszczędności na kosztach energii.
Pokazana wyżej przykładowa relacja pomiędzy kosztem remontu, a kosztami dodatkowego zużycia energii na skutek obniżonej sprawności wskazuje, iż zasadniczym kryterium odbioru remontu powinna być uzyskana po remoncie sprawność zespołu pompowego. Sprawność ta powinna też być podstawowym kryterium wyboru wykonawcy remontu, gdyż przytoczone liczby wskazują iż różnice w koszcie zużywanej energii przewyższają znacznie różnice w kosztach remontu. Każdorazowo po wykonanym remoncie pompa powinna być poddana badaniom odbiorczych na stacji prób w celu sprawdzenia nie tylko sprawności ruchowej lecz przede wszystkim sprawności energetycznej.


III. Ocena układu pompowego pod względem energetycznym jako podstawa planowania remontu.
Celem remontu kapitalnego pompy jest nie tylko przywrócenie jej do stanu pełnej sprawności ruchowej, ale również, a nawet przede wszystkim, powinno nim być uzyskanie przez pompę wymaganych parametrów hydraulicznych. Oznacza to, że pompa po remoncie powinna dawać określoną wydajność przy określonej wysokości podnoszenia, a praca w tak określonym punkcie powinna odbywać się z odpowiednio wysoką sprawnością energetyczną. Parametry te powinny być wyspecyfikowane w zleceniu na remont, a zleceniodawca powinien rozliczać wykonawcę remontu z ich uzyskania. W tym celu po remoncie powinny być przeprowadzone próby odbiorcze mające na celu sprawdzenie czy wyspecyfikowany punkt pracy jest spełniony z zachowaniem określonych tolerancji.
W praktyce remont najczęściej prowadzony jest jako tzw. remont odtworzeniowy, w trakcie którego oczekuje się uzyskania początkowych parametrów pompy. Bardzo często jako wymagane po remoncie parametry specyfikuje się parametry podane na tabliczce znamionowej. Jest to rozwiązanie proste i nie budzące wątpliwości formalnych lecz nie zawsze daje optymalne efekty z tego względu, iż w wielu przypadkach parametry znamionowe różnią się od optymalnych.

Może to wynikać z kilku powodów takich jak, między innymi:
a) Popełniony w przeszłości błąd w określeniu wymaganych parametrów lub w doborze pompy
b) Zmiana wymaganych parametrów, jaka nastąpiła od czasu początkowego doboru pompy
c) Zmniejszenie oporów przepływu w układzie jakie nastąpiło w wyniku wymiany armatury (zaworów, filtrów itp.) na urządzenia o nowocześniejszej konstrukcji.

Te lub podobne powody mogą powodować, że pompa nie pracuje z optymalną sprawnością, co powoduje, iż zużycie energii na pompowanie przekracza niezbędny poziom.
Z tego powodu przed zleceniem remontu wskazane jest dokonanie oceny energetycznej układu, w którym pracuje pompa przewidywana do remontu. Celem tej oceny powinno być ustalenie w jakim punkcie swojej charakterystyki pracuje pompa i jak punkt ten ma się do punktu optymalnej sprawności. Zadanie to jest stosunkowo proste do zrealizowania jeśli znana jest charakterystyka pompy H(Q) (zmiana wysokości podnoszenia ze zmianą wydajności). W takim przypadku wystarczający jest prosty do zrealizowania pomiar przyrostu ciśnienia wytwarzanego przez pompę, co pozwala oszacować wysokość podnoszenia. Na tej podstawie można ustalić w jakim punkcie charakterystyki pompa pracuje. Taka sytuacja zachodzi dla pomp stosunkowo nowych, nie wykazujących znacznego zużycia, dla których znana jest charakterystyka zmierzona na fabrycznej stacji prób. W taki sposób można ocenić czy pompa jest prawidłowo dobrana do układu, czyli czy pracuje w zakresie swoich najwyższych sprawności.

Dla pomp znajdujących się od dłuższego czasu w eksploatacji sytuacja się komplikuje, gdyż należy wziąć pod uwagę, że charakterystyka pompy mogła się zmienić na skutek zużycia. Zmierzony przyrost ciśnienia nie odpowiada już jednoznacznie wydajności wynikającej z charakterystyki pompy nowej. W takim przypadku pomiar przyrostu ciśnienia może służyć jedynie jako orientacyjny wskaźnik jakości doboru, pozwalający na stwierdzenie znacznych nieprawidłowości. Dla precyzyjnej oceny doboru pompy do układu należy w takim przypadku dokonać pomiaru wydajności. Co do zasady jest to również prosty pomiar, lecz jego wykonanie w niektórych przypadkach napotyka na problemy w instalacjach przemysłowych. Problemy te mogą wynikać między innymi z tego, że dla precyzyjnego pomiaru wymagany jest prosty odcinek rurociągu o określonej długości, na którym należy zainstalować przepływomierz. Spełnienie tego wymogu nie zawsze jest możliwe w instalacji przemysłowej. Jeśli to możliwe zalecane jest dokonanie precyzyjnego pomiaru charakterystyki pompy na fabrycznej stacji prób przed remontem, co pozwala jednoznacznie ocenić jej stan oraz punkt pracy, w którym znajdowała się przed remontem.

Drugim elementem jaki należy wziąć pod uwagę w ocenie jakości doboru pompy jest charakterystyka układu, bez znajomości której prawidłowy dobór jest niemożliwy. Ustalenie charakterystyki układu wymaga określenia statycznej wysokości podnoszenia (wysokości podnoszenia przy zerowej wydajności) oraz zależności strat wynikających z oporów przepływu od wydajności, która to zależność jest teoretycznie paraboliczna. Na etapie projektowania charakterystykę układu można oszacować na drodze obliczeniowej, co jednak zawsze obarczone jest pewnymi błędami lub odchyłkami związanymi z przyjętym zapasem bezpieczeństwa. Z tego powodu dobory pomp bywają obarczone błędem, gdyż często pompa dobierana jest ze zbędnym nadmiarem wysokości podnoszenia na skutek przyjęcia zapasu bezpieczeństwa przy szacowaniu oporów przepływu. Planowany remont pompy może być okazją do weryfikacji obliczeniowej charakterystyki układu. Rzeczywistą charakterystykę można uzyskać na drodze pomiarowej mierząc ciśnienia przy kilku wydajnościach.
Charakterystyka układu pompowego w trakcie eksploatacji zmienia się w mniejszym stopniu niż charakterystyka pompy. Wobec tego, przy znanej charakterystyce układu pomiar spadku ciśnienia na określonym odcinku pozwala na oszacowanie wydajności z lepszą dokładnością niż pomiar przyrostu ciśnienia wytwarzanego przez pompę, a tym samym na bardziej precyzyjne oszacowanie położenia punktu pracy w stosunku do punktu optymalnego.
Analizując charakterystykę pompy oraz charakterystykę układu można ocenić jakość doboru i na tej podstawie podjąć decyzję czy pompa po remoncie powinna być przywrócona do parametrów znamionowych czy też ze względu na poprawę energochłonności wskazana jest korekta jej parametrów. Ocena taka wymaga wiedzy i doświadczenia w zakresie audytów układów pompowych.


Podkreślenia wymaga fakt, iż praca pompy poza punktem optymalnym powoduje negatywne konsekwencje wykraczające poza wzrost energochłonności. Występuje też niekorzystny wpływ na trwałość pompy. Straty energetyczne występujące w pompie pracującej w pobliżu punktu optymalnej sprawności to głównie niemożliwe do całkowitego wyeliminowania straty objętościowe (przepływy powrotne przez szczeliny hydrauliczne) oraz straty brodzenia wirników i straty tarcia w przepływie przez stosunkowo wąskie kanały układu hydraulicznego. Natomiast przy pracy z dala od punktu optymalnego pojawiają się straty związane z wewnętrznymi zawirowaniami w pompie. W odróżnieniu od poprzednio wymienionych, straty te stanowią poważne źródło wymuszenia drgań niszcząco wpływających na stan techniczny pompy. Zatem eksploatując pompę poza optymalnym punktem pracy nie tylko tracimy energię, ale zużywamy ją na uruchomienie mechanizmu niszczącego pompę.


IV. Metody korekty parametrów pompy w trakcie remontu.
Jeżeli w wyniku analizy parametrów pompy stwierdzone zostanie, że nie jest ona prawidłowo dobrana do układu wskazane jest dokonanie odpowiednich korekt w trakcie remontu. Istnieją sposoby nie wymagające ponoszenia znacznych nakładów, możliwe do wykonania w ramach zakresu podstawowego remontu. Zaliczyć tu można dobór odpowiedniej średnicy wirnika. Staczając wirnik można na ogół obniżyć wysokość podnoszenia pompy w granicach ok 20% bez znaczącego pogorszenia sprawności, co skutkuje znacznym obniżeniem poboru mocy. Jest to zatem łatwa do zrealizowania metoda obniżenia parametrów pompy dobranej ze zbędnym nadmiarem wysokości podnoszenia. Zakres optymalnych sprawności przy redukcji średnicy wirnika przesuwa się w stronę niższych wydajności. Ustalenie optymalnej średnicy wirnika wymaga doświadczenia. Istnieje też możliwość podwyższenia parametrów pompy przez zastosowanie wirnika o średnicy ponadstandardowej, co jest w pewnym zakresie możliwe przy wykorzystaniu naddatków na obróbkę występujących na odlewie. Należy mieć na uwadze, że zmiany średnicy wirnika powinny być przeprowadzane w porozumieniu z producentem pompy. Znaczna zmiana wymiarów wirnika prowadzi do zmiany krytycznych prędkości obrotowych zespołu wirującego. Ponadto, ze względu na nieuniknione niedokładności technologii odlewniczych i wynikający z nich nierównomierny rozkład mas odlewu każdy wirnik po obróbce na końcową średnicę musi podlegać wyważeniu dynamicznemu, najlepiej wraz z całym zespołem wirującym pompy. Z tego powodu korekty średnicy wirnika powinny podejmować się tylko zakłady posiadające odpowiednie wyposażenie.
Należy podkreślić, że zmiana średnicy wirnika podczas remontu nie wpływa w zasadzie na jego koszt, a może pozwolić na znaczącą poprawę energochłonności. Jest to zatem niemal bezinwestycyjna możliwość uzyskania oszczędności energetycznych, gdyż jedyne nakłady w takim przypadku to nakłady na analizę układu.
Oprócz powszechnie znanego sposobu korekty parametrów polegającego na zmianie średnicy zewnętrznej wirnika istnieją też bardziej wyrafinowane metody obróbki wirnika pozwalające na zmianę charakterystyki pompy.

Należą do nich:
a) Zmiana kątów wylotowych łopatek przez tzw. ich „podcięcie”
b) Zmiana kąta krawędzi wylotowej łopatki w przekroju merydionalnym drogą skośnego stoczenia
c) Zaostrzenie krawędzi łopatek
d) Roztoczenie wlotu wirnika
e) Korekta geometrii części wlotowej łopatek

Zabiegi te, wykonywane łącznie lub osobno pozwalają nie tylko na zmianę parametrów nominalnych lecz również w pewnym stopniu na zmianę nachylenia charakterystyki oraz zmianę właściwości antykawitacyjnych pompy. Opracowanie projektu wirnika obrabianego w specjalny sposób wymaga znacznej wiedzy konstrukcyjnej, i jeśli ma przynieść pożądane efekty nie powinno być podejmowane przez osoby bez doświadczenia w tym zakresie. Podobnie jak w przypadku prostego stoczenia średnicy, a nawet w większym stopniu, wymaga to odpowiedniego wyposażenia zakładu.
Jeśli korekta parametrów pompy powinna wykraczać poza zakres możliwy na drodze zmiany sposobu obróbki wirnika należy zastosować dalej idące modyfikacje. Dla pomp wielostopniowych naturalnym sposobem może być zmiana liczby stopni co pozwala na zmianę wysokości podnoszenia pompy bez zmiany jej optymalnej wydajności. Producenci dla niektórych pomp posiadają różne wersje układów przepływowych (wirnik, lub wirnik-kierownica) dające się zabudować w tej samej pompie. Można zatem w trakcie remontu zmienić wersję układu przepływowego uzyskując w taki sposób lepsze dopasowanie do wymagań w danym układzie pompowym.
Jeszcze dalej idącym sposobem jest generalna modernizacja pompy polegająca na przeprojektowaniu jej elementów na nowe parametry. Zazwyczaj polega to na zachowaniu istniejących korpusów i wymianie elementów wewnętrznych. Sens ekonomiczny tego typu zabiegów powinien być jednak starannie analizowany. Koszt opracowania dobrego projektu hydraulicznego oraz wykonania omodelowania dla nowych odlewów jest bowiem znaczny i trudny do uzasadnienia w przypadku jednostkowej modernizacji. (co innego, jeśli jak opisano wyżej, tworzony jest alternatywny układ przepływowy z myślą o wielokrotnym zastosowaniu). Należy ponadto mieć na uwadze, że zakres zmian parametrów możliwych do uzyskania przy zachowaniu korpusów pompy i wymianie jej elementów wewnętrznych jest ograniczony, gdyż korpusy, a szczególnie ich króćce projektowane są na określone wydajności i ciśnienia. Zbyt dalekie odejście od wyjściowych parametrów grozi pogorszeniem sprawności (zbyt wysokie straty przepływu), a nawet poważną awarią w przypadku przekroczenia granic wytrzymałości konstrukcji.
Jeśli mamy do czynienia z przypadkiem drastycznego niedostosowania parametrów pompy do wymagań, niejednokrotnie optymalnym rozwiązaniem okazuje się jej wymiana na inną typowielkość, pomimo związanych z tym nakładów. Analiza kosztów nadmiernego zużycia energii często wskazuje, że jest to opłacalne.


V. Aspekty formalno-prawne remontu.
Pompa znajduje się legalnie w eksploatacji na podstawie dokumentów wydanych przez producenta z chwilą wprowadzenia produktu do obrotu. Od czasu wdrożenia unijnego systemu oceny bezpieczeństwa produktów dokumentami wymaganymi formalnie dla eksploatacji zespołu pompowego jest wydana przez producenta deklaracja zgodności z normami oraz oznaczenie znakiem CE. Producent ma prawo zastrzec, i na ogół tak czyni, że w przypadku znacznej ingerencji w strukturę pompy, na przykład podczas remontu obejmującego wymianę zasadniczych elementów, dokumenty te tracą ważność i producent nie bierze odpowiedzialności za dalszą bezpieczną eksploatację. Jeśli zatem wykonawca remontu wykroczył poza zakres dopuszczony przez producenta w instrukcji obsługi i użytkowania, to wykonawca remontu powinien dokonać ponownej analizy bezpieczeństwa zespołu pompowego i wystawić własną deklarację zgodności WE.


VI. Sprawdzenie parametrów pompy po remoncie.
Jak pokazano wyżej na przykładzie różnice w sprawności pomp mogą prowadzić do zwiększenia kosztów energii przewyższającego koszt remontu. Nawet z pozoru nieznaczne odchylenie sprawności zespołu pompowego od wartości oczekiwanej ma poważny wpływ na koszt zużywanej energii. Należy zaznaczyć że różnice w sprawnościach pomp uzyskiwane po remontach prowadzonych przez firmy stojące na różnym poziomie technicznym mogą być znaczne Ponadto, istotna jest nie maksymalna wartość sprawności w optymalnym punkcie charakterystyki lecz wartość sprawności w punkcie pracy. Warto podkreślić, że spadek sprawności eksploatacyjnej może wynikać nie tylko ze złej jakości remontu prowadzącego do uzyskania obniżonej sprawności maksymalnej, lecz również ze złego doboru do układu. Dla typowych pomp spadek sprawności o 3% występuje zazwyczaj już przy pracy z wydajnością różniącą się od optymalnej o 10-15%.
Oznacza to, że dla uniknięcia zbędnych kosztów energii elektrycznej, odbiór pompy po remoncie powinien obejmować jej pomiary energetyczne mające na celu sprawdzenie czy pompa osiąga ustalony punkt znamionowy i czy w punkcie tym posiada wymaganą sprawność.


VII. Podsumowanie.
Planowanie remontów pomp powinno odbywać się nie tylko w oparciu o monitoring parametrów ruchowych, lecz również, a nawet przede wszystkim, na podstawie monitoringu parametrów energetycznych.
Przed zleceniem remontu celowe jest przeprowadzenie analizy doboru pompy do układu mające na celu ustalenie czy parametry znamionowe pompy są optymalne. Remont pompy jest okazją do korekty jej parametrów, co w wielu przypadkach można przeprowadzić metodami nie wymagającymi znacznych nakładów.
Konieczne są badania odbiorcze charakterystyk pomp po remoncie mające na celu ustalenie czy osiąga ona punkt znamionowy i czy w punkcie tym posiada wymaganą sprawność gdyż konsekwencje ekonomiczne nawet stosunkowo nieznacznych odchyłek są poważne.


Dr inż. Grzegorz Pakuła

„Przez dziesięciolecia: Czwarte dziesięciolecie” – Józef Raczko


„Czwarte dziesięciolecie”


1 września 1939 roku. Ciemna noc nad Polską. Heroiczny opór i kapitulacja. Przegrana bitwa,
ale nie przegrana wojna.

Bombardowania. 4 września, w poniedziałek, udałem się rano do fabryki. Co jakiś czas
powtarzały się alarmy. Po południu o szesnastej dziesięć znów alarm. Samoloty w większej
ilości — doliczyliśmy się osiemnastu sztuk — zjawiły się nad Pragą, która dotąd nie była
naruszona. Samoloty bombardowały Zakłady Amunicyjne „Pocisk”, Dworzec Wschodni,
Park Paderewskiego (po wojnie Park Skaryszewski), gdzie stała polska artyleria przeciwlotnicza oraz tory kolei idące do Wawra i dalej na wschód.


Uciekaliśmy do piwnicy, gdzie mieliśmy pomieszczenia socjalne — szatnie, umywalnie
i w tym czasie tzw. schron. Nie był on ani specjalnie umocniony, ani nie posiadał urządzeń
wentylacyjnych. Miał jedno wejście i sąsiadował z basenem stacji prób napełnionym stale
wodą. W przypadku bezpośredniego uderzenia bomby lub zawalenia budynku mógł być
wspólną mogiłą dla około pięćdziesięciu osób.

Jedna z bomb upadła na ulicę Gocławską, tuż przy ścianie budynku zakładu Braci Borkowskich. Oglądaliśmy później olbrzymi lej i wgniecioną ścianę budynku. Ponieważ była
to hala maszyn, więc uszkodzenia były poważne. Fabryka nasza, leżąca na sąsiedniej posesji,
zatrzęsła się. Na ścianie wschodniej wyleciały wszystkie szyby. Powyrywało futryny i ramy
okienne. Nalot trwał około godziny i dopiero po wyjściu z fabryki wojna ukazała się w całej
swej grozie. Tysiące ludzi wyszło z fabryk.


Ruch był szalony. Na noszach, na wózkach i na chłopskich wozach znoszono i zwożono rannych do punktu sanitarnego w ośrodku zdrowia na Grochowskiej. Pędziła straż ogniowa.
Paliły się zbombardowane Państwowe Zakłady Inżynierii na Terespolskiej.

Stały zapełnione do granic możliwości tramwaje. Na Kijowskiej widziałem w odkrytym
samochodzie Prezesa Rady Ministrów generała Felicjana Sławoja Składkowskiego.
Jechał na Dworzec Wschodni, który godzinę wcześniej też był bombardowany. Byli zabici
i ranni. Dojazd do dworca zamknięto.

Czy potrzebnie te fakty w tej kronice opisałem? Myślę, że dobrze zrobiłem, bo chodziło
mi o pokazanie, że nie tylko człowiek jako jednostka miewa ciężkie chwile, ale zakład jako organizm też je miał.

Już rok 1939 spowodował pierwsze braki w ludziach. Kilka osób bądź zginęło, bądź
nie powróciło z wojny. Nie wrócił magazynier Mieczysław Mysiak. Dostał się do niewoli.
Kierownik produkcji Stanisław Kruś później wrócił, ale w stanie chorowitym i umarł. Zginęli
dobrzy tokarze: Franciszek Ziarkowski, Eugeniusz Kostrzewski, Władysław Trzciński.
Załoga sama musiała myśleć o zabezpieczeniu się przed dalszymi stratami.

W ciągu całego okresu wojny zakład z przyczyn wojennych miał w zasadzie dwie dłuższe
przerwy. Pierwsza powstała po słynnym przemówieniu radiowym pułkownika Romana
Umiastowskiego 6 września 1939 roku. Pułkownik powiedział: „Rząd RP opuszcza Warszawę, do której nie wróci aż po wojnie. Młodzi ludzie, szczególnie mężczyźni, powinni Warszawę opuścić i dążyć na wschód, gdzie za Bugiem organizować się będzie armia rezerwowa”.


000100

Pierwszy od lewej technik Mieczysław Szypulski oraz konstruktorzy: Jan Łęczycki, Kazimierz Mysiak i Piotr Sochacki.


Jak się później wyjaśniło, było to jego własne i w dodatku źle pomyślane zarządzenie,
które stworzyło tak wielkie zamieszanie i zdezorientowało społeczeństwo. Ludzie przerywali
pracę i szli na wschód. I ja wtedy poszedłem. Za Miłosną spotkałem Ignacego Złotkowskiego
— kowala i pana Leopolda Koprzywę — kierowcę u Twardowskiego. Spotykałem i innych,
co utwierdziło mnie w tym przekonaniu, że zakład nie pracuje.

Po paru dniach zakład opuścił sam Twardowski, udając się do rodziny do Śródmieścia.
Praga była już ostrzeliwana. Zakład w tej przymusowej przerwie był pod opieką kilku pracowników, którzy mieszkali blisko, a przesiadywali w fabryce, aby się ukrywać w grubych murach. Byli to: stróż nocny Jan Drzazga i były kierowca osobowy Wojciech Kowalski mieszkający obok w drewniaku oraz dwóch jego zięciów mieszkających w Gocławku w chałupkach drewnianych. Byli to: Władysław Małecki i Leon Komosiński. Był także Władysław Trzciński, który zginął na swoim balkonie od kuli karabinowej.

Przerwa trwała około dwóch-trzech tygodni. Po zajęciu Warszawy wszyscy wracali
z „rajzy” — masowej wędrówki młodych ludzi z Warszawy na wschód, za Bug. Ja, z tokarzy,
byłem drugi. Pierwszy wrócił Małecki. Brakowało prądu. Kręciliśmy tokarki ręcznie, aby
dać szybciej pompy i części dla elektrowni. W kręceniu tokarki pomagała mi żona. Dała
powyżej dwudziestu godzin bynajmniej nie lekkiej pracy. Prąd był potrzebny okupantowi,
ale był też potrzebny i Polakom — szpitalom z rannymi i chorymi, instytucjom wychowawczym i innym służącym dzieciom i dorosłym.

Załoga musiała myśleć o tym, jak przetrwać. Inż. Twardowski starał się robić wszystko,
aby ją chronić. Jednak ausweis prywatnego zakładu nie dawał bezpieczeństwa. Hitlerowcy
uznawali tylko zakłady wojskowe i niektóre instytucje użyteczności publicznej: koleje,
elektrownie, gazownie.

Pierwszą wielką represją, odczuwalną w naszym zakładzie, była masowa branka —
łapanka do Oświęcimia 19 października 1940 roku. Zabrano wtedy z domu tokarza Bronisława Perkowskiego, trasera Mariana Dudka i mnie. W ostatnim momencie na punkcie ładowania do samochodów zostałem cofnięty po szczegółowym wylegitymowaniu. Marian Dudek załamał się i wkrótce zmarł w Oświęcimiu. Bronisław Perkowski wrócił po czterech latach męczarni w Oświęcimiu i w Sachsenhausen. Obecnie jest na emeryturze, ma 78 lat.


Po lewej Wojciech Kowalski – zaufany szofer Stefana Twardowskiego, po prawej tokarz Bronisław Perkowski, który przeżył obóz koncentracyjny w Auschwitz.


W 1941 roku hitlerowski Urząd Zatrudnienia zażądał tokarzy na wyjazd przymusowy
do fabryk broni do Rzeszy. Komisja oficerów niemieckich po dokładnych oględzinach
wytypowała strugacza Władysława Smolaka i mnie. Dostałem skierowanie do Maschinen
Fabrik Otto Pieron w berlińskiej dzielnicy Reinickendorf.

Sprawa ta dla Twardowskiego nie była obojętna. Chciał swoich pracowników ratować.
Natychmiast uprzedził swego znajomego doktora Gajewskiego, który był lekarzem
ambulatoryjnym na punkcie werbunkowym w obozie na ulicy Skaryszewskiej 8, iż będą
tam jego ludzie. Nam powiedział, że musimy wykorzystać każdą okazję, aby się do niego
dostać. Dzięki takiemu ustawieniu sprawy i dużej dozie szczęścia po czterech nocach
i dwóch komisjach lekarskich zostałem wycofany z transportu. Wróciłem do zakładu. Władysław Smolak nie mógł dostać się do lekarza. Pojechał i wrócił po zakończeniu wojny.

W 1943 roku przeżyłem jeszcze jedną wojnę nerwów. Z niemieckiego Arbeitsamtu na ul.
Długiej 40 otrzymałem wezwanie do stawienia się do pracy w fabryce czołgów w Ursusie.
I znów pomógł mi przypadek. Już na miejscu spotkałem kolegę, który — jak się później dowiedziałem — pracował tam z ramienia polskiej organizacji podziemnej w kadrach, by pomagać w takich sytuacjach. Po godzinie zwrócono mi przepustkę z napisem: „Nie nadaje się”.

Wiele niebezpiecznych chwil przeżywali pracownicy w pociągach, tramwajach — w podróżach po chleb, tłuszcz.

Duże postępy poczynione przez zakład przed wojną w dziedzinie produkcji pomp zostały
przerwane. Warunki produkcyjne były niezmiernie uciążliwe. Odlewnie nie miały
surówki, a detale lane ze złomu nie dawały się obrabiać.

W czasie okupacji przysyłano głównie pompy do remontu z wodociągów, kanalizacji i elektrowni oraz nieliczne z bliższych cukrowni.

Poważnie natomiast wzrosły usługi: remonty silników do małych central elektrycznych i szczególnie remonty silników spalinowych do młynów, tych legalnych i tych nielegalnych.
Przy okazji takiego remontu udawało się często uzyskać parę kilo mąki.

Poza tym pracownicy organizowali masowo własną produkcję uboczną: ręczne i elektryczne
młynki do zboża, maszynki elektryczne, maszynki do obłuskiwania jęczmienia na
pęczak. Wyrabiano dobre kłódki i zamki, bo rozpleniły się kradzieże. Robiono różnego rodzaju krany i systemy łączeniowe do aparatów produkujących bimber z żyta, melasy, cukru
oraz inne potrzebne w domu drobiazgi, które w razie potrzeby można było wywieźć na wieś
i wymienić na zboże.


Ślusarz Henryk Burchard (po lewej) w czasie okupacji kolportował prasę podziemną. Po prawej Marian Janek, pracownik Twardowskiego.


Brak żywności osłabiał pracowników. Wspólna akcja delegatów i właściciela doprowadziła
do zawarcia umowy z „Rygawarem”, na podstawie której z „Rygawaru” sprowadzano
dla nas gorące zupy. „Rygawar” to dawna fabryka wyrobów gumowych na ulicy Gocławskiej.
Miała dużą kuchnię z możliwością przyrządzania posiłków nie tylko dla swojej załogi,
ale i dla innych. Chude, co prawda, były te zupy, ale gorące i trochę pomagały.

Trzeba uczciwie stwierdzić, że Twardowscy robili, co mogli, aby coś dla załogi zdobyć.
Wykorzystywali każdą okazję, aby sprowadzić nam trochę ziemniaków i innych warzyw.

Czy w naszej fabryce były jakieś zorganizowane formy walki z okupantem?

Zależy jak to rozumieć. Zorganizowanych form raczej nie było. Od większości już
starszych pracowników niewiele można było wymagać. Załoga zrobiła co do niej należało,
aby wiele rzeczy ukryć przed okupantem, szczególnie części z brązu. Zakopano około
czterdziestu sztuk różnych wirników oraz kilkadziesiąt sztuk korpusików do pompek
hydraulicznych. Wyjmowano też części z niektórych obrabiarek. Na przykład duże
panewki z brązu z wytaczarki do cylindrów, aby były niekompletne. Gdy były potrzebne,
ponownie je zakładano. Ponieważ załoga była niewielka, zgrana i dobrze znająca się, więc mieliśmy dobre warunki do kolportażu wielu biuletynów i pisemek ruchu oporu. Ich stałym dostawcą był ślusarz Henryk Burchard. Od niego wielokrotnie odbierałem nawet po kilkanaście sztuk i wysyłałem na tereny wschodnie.

Wiedzieliśmy, że do organizacji podziemnej należał Aleksander Karczewski. Brał też
udział w Powstaniu Warszawskim. Z całym uznaniem odnosiliśmy się też do Józefa Krasnodębskiego, który przynosił nam wiadomości z własnego nasłuchu radiowego.

Fabryka nasza, jako obiekt niewielki, nie była prawdopodobnie na liście zakładów Grochowskich, które uciekający hitlerowcy mieli wysadzić, ale przecież mogli to zrobić i bez listy. To, że nie zrobili, należy zawdzięczać panu Twardowskiemu, który zdołał trafić do niemieckich oficerów, a przy pomocy kosztowności rodzinnych — także i do ich kieszeni.


Druga przerwa zakładowa — prawie dwumiesięczna — zaistniała przy końcu wojny,
w czasie Powstania Warszawskiego. Nie było wtedy mowy, aby przedostać się do zakładu
z powodu łapanek i ostrzeliwania.

Powstanie Warszawskie zastało mnie we wsi Rajszew za Jabłonną, gdzie całe lato była
moja żona z dziećmi. Będąc tam, widziałem codziennie idące kolumny ludzi ewakuowanych
z Pragi i Grochowa do obozu w Zakroczymiu i dalej. W takiej kolumnie szedł też nasz inż.
Szczepan Łazarkiewicz. Szedł też nasz znakomity tokarz i szlifierz Wacław Szymański,
którego pędzili aż do Stutthofu. Tam Niemcy zamordowali go głodem.

Na przełomie września i października żandarmi zabrali mnie z domu w Rajszewie do
frontowego obozu roboczego w Legionowie. Obóz — około tysiąca ludzi — pracował pod
obstrzałem. Po dwóch tygodniach udało mi się uciec i wrócić do rodziny w Rajszewie. Stąd zostałem przymusowo wysiedlony do wsi Konary w powiecie sochaczewskim. Przebywałem tam aż do wyzwolenia.

Zakład pracować nie mógł nawet po wyzwoleniu Pragi 14 września 1944 roku. Ostrzał Pragi
zza Wisły i brak prądu uniemożliwiał prowadzenie jakiejkolwiek wydajniejszej pracy.

Prądu brakowało, bo przerwano połączenie z elektrownią, która była po drugiej stronie
frontu. Dopiero około połowy listopada zakład zaczął otrzymywać prąd na trzy-cztery godziny
i nie każdego dnia z elektrowni lokalnej w „Rygawarze”. Oczywiście, i nad „Rygawarem” wisiała groźba rozbicia ciężkim pociskiem.

Dużą stratę poniósł zakład w czasie wysadzania przez hitlerowców Polskich Zakładów
Optycznych. Przywaliło wtedy nasze biuro konstrukcyjne, niszcząc wiele starych i nowych
dokumentacji.

Aby w tych warunkach wykonać jakiś pilny detal dla jakiejkolwiek instytucji użyteczności
publicznej, trzeba było często kręcić maszyną ręcznie — kołem przekładniowym. Wymagało
to wielkiego samozaparcia kilkuosobowej wtedy załogi. Trzeba podkreślić wielkie zasługi
tych jednostek, które i pracowały, i ratowały mienie przed zniszczeniem i rozkradaniem:
Wojciecha Kowalskiego, Ignacego Złotkowskiego, Władysława Małeckiego, Mariana
Janka, Leona Komosińskiego, Józefa Krasnodębskiego, mistrza Wincentego Piotrowskiego,
stróża nocnego Jana Drzazgę oraz tych, którzy stopniowo przybywali.


Tuż po wyzwoleniu Pragi, jeszcze we wrześniu, zgłosiły się do fabryki ówczesne władze
polskie oraz komendantura wojsk radzieckich, aby możliwie szybko wykonać naprawy pomp
i całej instalacji wodnej w siedzibie władz. Chodziło tu o gmachy dyrekcji Polskich Kolei
Państwowych. Próbowano coś zrobić, chociaż jeszcze bez prądu.

Prawie dwa miesiące trwały niezbędne roboty zabezpieczające przed zimnem i deszczem
oraz usuwanie różnego typu uszkodzeń utrudniających pracę.

Wróciliśmy do Warszawy zaraz po wyzwoleniu nas — 20 stycznia 1945. Tego samego
dnia odwiedziłem fabrykę. Zastałem już kilku starych znajomych. Było ciężko, gdyż Niemcy
wywieźli najlepsze maszyny. Między innymi siedem obrabiarek, w tym cztery „Beryngery”,
szlifierkę „Fortunę”, dużą wiertarkę, szlifierkę do noży. Zabrali też najlepsze narzędzia pomiarowe: suwmiarki i mikromierze oraz rozwiertaki, noże, gwintowniki, narzynki.

Tego samego dnia zacząłem pracować. Byłem drugim — pierwszy był Małecki — tokarzem,
który wrócił. Byłem bardzo potrzebny.

Historia z roku 1939 powtórzyła się. Prąd mieliśmy krótko — trzy, a czasem cztery godziny
z „Rygawaru”. W styczniu kręciłem jeszcze ręcznie.

Najpilniejszymi pracami było wykonanie części dla Elektrowni Warszawskiej i wodociągów.

Elektrownia z Powiśla upominała się o części. Elektrownia była spalona, ale pompy
ocalały w gruzach. Potrzebne były wirniki, panewki, tuleje itd. Jak to dobrze się stało, że
takie właśnie wirniki do pomp S19SP, SI9SPA i innych im najpotrzebniejszych posiadaliśmy
i ukryliśmy jeszcze w 1939 roku. Wyjmowaliśmy i obrabialiśmy, także kręcąc ręcznie, aby
możliwie szybko dać elektrowni te wirniki. Wojna jeszcze trwała, ale Warszawa już
była wolna. Pracowaliśmy dla siebie, nie dla wroga.

Zamówienia sypały się masowo, a odlewnie zaczynały zaledwie ruszać. Odlewnia żeliwa
miała warunki trudne. Była zrujnowana i częściowo spalona, ale ofiarna załoga spieszyła się,
aby dać pierwszy odlew. Nastąpiło to w marcu.

Zaczęła wracać pozostała przy życiu część załogi. Straty ludzkie były bardzo dotkliwe.
Zginęło wielu cennych pracowników: Wacław Szymański, Zygmunt Ryziński, Maksymilian
Gross. O wielu nie wiadomo do dziś, co się z nimi stało.


8 maja 1945 roku. Koniec wojny. Polska wolna — przemiany społeczne coraz głębsze.

Od samego wyzwolenia zaczęło się moje życie związkowe i społeczne.

Zakład był jeszcze w rękach prywatnych, a w naszej załodze już zaczynało kiełkować
życie organizacyjne. W pierwszej fazie powstał Komitet Fabryczny, na czele którego stanął
Feliks Jaśkiewicz, znakomity mistrz modelarski. W jego skład weszli: Henryk Mondszajn
(Monarski), Henryk Stanisławski, Aleksander Karczewski, Józef Krasnodębski. Dzięki silnemu
oddziaływaniu Komitetu na załogę praca dawała dobre wyniki, zwiększano produkcję
tak potrzebnych pomp.

Gdy organizacja Związku Zawodowego Metalowców wznowiła działanie, na miejsce
likwidowanych komitetów fabrycznych wybierano rady zakładowe. W naszej fabryce w 1946
roku powstała Rada Zakładowa pod przewodnictwem towarzysza Feliksa Jaśkiewicza. Do
pierwszej Rady Zakładowej wybrano w większości byłych członków Komitetu Fabrycznego.
W Radzie, poza Feliksem Jaśkiewiczem, znaleźli się: Henryk Mondszajn (Monarski),
Henryk Stanisławski, Aleksander Karczewski, Józef Krasnodębski i ja. Później przewodniczącym Rady Zakładowej został Aleksander Karczewski.

Funkcje pierwszej Rady Zakładowej były bardzo duże, bo i potrzeby załogi zakładu były
duże. Rada rozdzielała paczki z UNRRA, obuwie i odzież dla załogi, pomagała w staraniach o przydziały surowców. Do związku zapisała się prawie cała załoga.
Kilka razy braliśmy udział w robotach społecznych ziemnych na terenie organizowanego
Ogrodu Zoologicznego.

Zorganizowano Podstawową Organizację Partyjną. Jej pierwszym sekretarzem został
Henryk Banasiak (przyszedł z jakiegoś majątku).

W pierwszych latach po wojnie nasza fabryka wybitnie przyczyniła się do uruchomienia
około siedemdziesięciu zdewastowanych przez hitlerowców cukrowni, wykonując dla nich potrzebne części zamienne. Robiliśmy w tym czasie sporo remontów i pomp cukrowniczych.


Można przyjąć, że w latach 1946-1947 nasz zakład i dwie odlewnie, które zaopatrywały
nas w odlewy, były w pełni zdolne do pracy. W tych latach wykonaliśmy pompy dla
kopalni węgla w Maczkach oraz liczne pompy dla wodociągów na Śląsku.

Produkcja pomp w latach 1948-1949 wynosiła 350 sztuk i około dziesięciu ton części
zamiennych rocznie. Asortyment był bardzo szeroki, ale jednostkowy. A trzeba pamiętać,
że park maszynowy w wyniku niemieckiego rabunku został bardzo uszczuplony. Zostały
tylko dwa „Beryngery”, brak było szlifierki „Fortuna”, dużej wiertarki i wielu narzędzi.

W jakiś szczęśliwy sposób zaraz po wojnie udało się zakładowi zdobyć nowy duży stół
traserski. Była to rzecz nieoceniona w porównaniu z małym stołem, który przestawiono na montaż, bo tam był bardzo potrzebny.

Do upaństwowienia stan obrabiarek nie uległ zmianie. Zmiany, i to dość szybko, następowały
po upaństwowieniu.


Inżynier Twardowski na pewno liczył na to, że będzie gospodarował jeszcze szereg lat, ale
odgłosy z innych źródeł dochodzące do załogi mówiły, że niedługo nastąpi upaństwowienie,
bo gospodarka krajowa potrzebowała pomp nowych konstrukcji dla wielu zakładów. Biuro
konstrukcyjne intensywnie pracowało nad nowymi typami, ale weszły one do produkcji dopiero w pierwszych latach po upaństwowieniu.

Zbliżając się do upaństwowienia, obchodziliśmy w roku 1948 czwarty jubileusz zakładu,
czyli czterdziestolecie.

Skromnie ten obchód wyglądał. Były tylko życzenia i nawet nie było wiadomo, czego
i komu życzyć. Między sobą omawialiśmy temat najbliższych lat.


Bronisław Perkowski i Józef Krasnodębski, dwaj przedwojenni pracownicy Twardowskiego

Bronisław Perkowski i Józef Krasnodębski, dwaj przedwojenni pracownicy Twardowskiego.